Zaskakująca, radosna nowina. Kolejny koncert, kolejne spełnione marzenie. Najpierw myślałam, że pojadę sama, co ogromnie mnie przerażało. Nie znam Warszawy za dobrze, a miejsce koncertu znajdowało się ponad godzinę drogi pieszo od centrum. No tu się zrobiło troszkę problematycznie.
Dlaczego nie grają tam, gdzie zawsze...
Poszłam do pracy, robiłam swoje, myśli zapełnione, co i jak zorganizować. Wróciłam i usłyszałam wzruszające mnie do łez:
Nie jedziesz sama!
Już po zdjęciach widać, kto ze mną pojechał. Mamuś była w Warszawie za młodu, fajnie rozbudzić miłe wspomnienia. Nawet na koncert chciała iść, bo lubi Awolnation. Zdecydowaliśmy jednak, że to nie najlepszy pomysł. Dużo stania, duży ścisk.
Hotel najbliższy miejsca koncertu już był na ten dzień cały zajęty, o zgrozo. Udało mi się zarezerwować miejsce w drogim hotelu około dwunastu minut od lokalu.
No i teraz zaczynamy przygodę.
Jakoś tydzień przed wymarzonym dniem, mój Anioł Stróż podpowiedział mi, by zerknąć na maile, szczególnie na jeden, jakiś taki zupełnie nic mi niemówiący. Nie był od organizatora, o nie, to byłoby zbyt łatwe, otworzyłam, bo tu o koncert chodziło. Otworzyłam i zamarłam na parę sekund. Awolnation przyjeżdżają, ale jednak tam, gdzie zawsze, a nie do nowego lokalu. No to super... hotel załatwiony, a Proxima, gdzie koncert ma się aktualnie odbyć, znajduje się jakoś dziesięć kilometrów od naszego hotelu.
Było słonecznie, nadchodziła burza, stałyśmy z Madre na balkonie, a ja lekko panikowałam.
W skrócie było tak:
Hotel drogi i luksusowy, bez zwrotu mej zacnej kasy, ale to najmniej ważne, został zastąpiony akademikiem.
Chwała, że przypomniałam sobie o tym, że Proxima jest otoczona akademikami. Ile miałyśmy minut do miejsca koncertu...chyba jedną. :D
Miało być ciepło, obie sprawdzałyśmy pogodę kilka razy.
Wyszłyśmy z pociągu.
Warszawa przed nami, my z małego miasta, to troszkę przestraszone, Bóg jeden wie czym...
To ciepło zapowiedziane okazało się zimnem niespodziewanym. Ja tam zimno lubię, ale miałam ubrania typowo letnie i jedno bolerko z dużymi dziurami. :D
Wysiadłyśmy koło szpitala, dzięki czemu dowiedziałyśmy się, że obok akademika jest Pole Mokotowskie.
Stanęłyśmy przed Proximą zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie i tam już zobaczyłam gitarzystę Awolnation.
Co zrobiła Aga?
No... zwiała. haha
Wiem, nie było to odważne, ale cóż, ja z tych nieśmiałych fanów.
Zabawne, że okna z naszego pokoju wychodziły na lokal, także mogłam obserwować, co się dzieje.
Tam już zauważyłam Bonnie, uznawaną za najwierniejszą fankę zespołu, która potrafi spełniać swoje marzenia. Z Bonnie jeszcze się spotkamy.
Tu nastąpił dla mnie moment decyzji, czy wyjść i czekać z Bonnie na Awolki, czy iść z Madre na spacer po parku.
Wybrałam to drugie i nie żałuję, nawet nie wiecie, jaka to była ważna decyzja. Czasami nie wiemy, że nasze małe wybory mają duże znaczenie.
Obie z Mamą poczułyśmy się na chwilę jak studentki, fajny pokój, fajne odczucia.
Obie czułyśmy szczęście, oglądając róże i inne piękności natury. Piłyśmy pyszną lemoniadę, oglądałyśmy zabawnego buldoga, który za nic nie chciał wyjść z wody. Pogoda była okrutnie zmienna, chwilkę upał, chwilkę zimno, to spowodowało, że zaczęłam czuć się nieco chora. Byłam sina, roztrzęsiona, ale szczęśliwa i w takim też stanie poszłam na koncert.
Pominę sporo, by ten post nie był za długi.
Kiedy zobaczyłam już około dziesięciu osób czekających na schodach lokalu, postanowiłam iść. Tylko ja wiem, ile lęków, ile barier pokonałam tamtego dnia. Z biegiem czasu mogę śmiało napisać, że jestem z siebie dumna.
Przywitałam się z Bonnie, która już zawarła znajomość z inną dziołszką. Wypisano mi na nadgarstku nic niewarty numerek. Miałam wejść jako dwunasta, nie przeszkadzało mi to za bardzo. Był to mój trzeci koncert. Jestem nieco starsza i podejście też inne.
Bonnie mnie zagadała, okazało się, że już potem zagadane byłyśmy cały czas. Nie było mi łatwo, angielski znam, ale nie na tyle, by rozmawiać bez stresu...o nie! Jakoś dawałam radę. Było dużo śmiechu, było inspirująco. Potem Madre mi powiedziała, że mój śmiech słyszała w pokoju. Hahaha
Niestety było mi również wstyd na niektórych rodaków, ale no cóż...
Przeprosiłam Bonnie za poniektóre osoby. Dużo się tam działo. Był tam smak uśmiechu, który skrywa spryt i oszustwo. Oczywiście te głupie numerki nie miały znaczenia. Koledzy dziołszki, co tę ściemę na nadgarstku wypisała, choć byli dalej w kolejce, oczywiście wepchnęli się przed innych, czyli weszli razem z nią... Wkurzyło mnie to, ostatni raz dałam sobie napisać jakiś zasrany numerek kolejki!
Mniejsza z tym zresztą. Stałam w drugim rzędzie, fajnie. Nie udało mi się stanąć obok Bonnie, ale jedna dobra duszyczka zrobiła mi miejsce obok siebie i pierwszy rząd był już mój. Kobietę wspominam bardzo miło.
Różne sytuacje spotykają ludzi na koncertach, ale Agnieszkę muszą spotykać często te najdziwniejsze... powiedzmy.
Po supporcie, który okazał się fajowy, nastąpiła wiadoma przerwa. Nagle słyszę po swojej prawej głos ochroniarza:
Ja Panią kojarzę, na pewno już Panią widziałem. Była tu Pani na koncertach? Pamiętam Panią.
No to gadam do tej dobrej duszy obok, że to chyba do niej gada, bo ja tam byłam wiele lat temu.
Nie mówił do niej, bo nagle usłyszałam:
Nie, to do Pani mówię, przecież patrzę Pani prosto w oczy- no patrzył.
Kilkadziesiąt ludzi zaczęło się śmiać.
'Czy ten facet za Panią, to Pani mężczyzna, nie żebym był zazdrosny, czy coś...'
No i takie tam mi się przytrafiają, przynajmniej sporo osób się pośmiało, ja zresztą tak samo. Brat uznał, że to zabawne, to się z Wami tym dzielę. ;D
Wiecie, jaki był koncert Awolnation?
Był przepiękny.
Trwał w moim odczuciu jakieś parę sekund.
Był smutny.
Był magiczny.
Ja jestem bardziej obserwatorem, który lekko się buja i słucha. Wkoło lud tańczył, śpiewał, jak nigdy. Lokal calutki zapełniony. Może ludzie do siebie byli różni, ale zespołowi okazali miłość jak nigdy wcześniej w Polsce nie widziałam, co zespół zresztą docenił.
Zabawne było to, że fotografowie stawali akurat przede mną najczęściej, także widoki miałam często na plecy, ale o dziwo mnie to bawiło.
Ochroniarz zacny uratował mnie od wstawionej fanki, która uznała, że moja głowa idealnie nadaje się na bęben. buahhahaha
Ogólnie często akurat 'musiał' interweniować koło mnie, to jego osoba też widoki mi zasłaniała. :D
Cudnie było mi obserwować radość Bonnie, wymieniałyśmy się emocjami, choć nie stałyśmy obok, to wystarczyło się wychylić.
Spędziłam czas z Bonnie również po koncercie. Potem okazało się, że gdybym została w lokalu, to miałabym okazję zrobić sobie zdjęcie z Aaronem- liderem ukochanym.
Ja ten czas spędziłam z młodą, bardzo inspirującą kobietą. Tak, gdybym wcześniej przyszła, gdybym czekała z nią przed koncertem, to ona załatwiłaby mi nawet rozmowę z nimi, bo wiedzcie, to ziomala zespołu. :)
Zadała mi pytanie:
Nie żałujesz?
Zapamiętajcie to pytanie, bo pojawi się i w kolejnym poście, kiedy bardziej opiszę, dlaczego absolutnie nie żałuję!!!!!!!
Wtedy też odpowiedziałam, że nie żałuję.
Odpowiem sobie tak jeszcze wiele razy i z jeszcze większą pewnością.
Mogłam pogadać z Aaronem, który jest dla mnie ważny, którego muzyka mnie leczy i umacnia, jak nikogo innego. Kiedyś marzyłam o tym całym sercem i tak, ucieszyłoby mnie to, ale wtedy nie miałabym tych wspomnień:
Nie, nie żałuję.
Rozmowa z Bonnie była urocza, czekałam z nią na Uber, dużo się działo, ale post i tak już jest mega długi.
Bonnie powiedziała mi, że będzie ze mnie dumna, jeśli podejdę do zespołu, zrobię zdjęcie i jej wyślę. Byłam na to gotowa. Ona musiała pędzić dalej. Pokazała mi gdzie stać, jednak kiedy my gadałyśmy sobie w najlepsze, Aaron schodził po schodach do taksi, całkiem obok... oczywiście nie poznałam, że to on... hahaha
Ludzie zachwyceni, bo mają autograf, zdjęcie, niestety też ci najbardziej fałszywi, ale to już norma w życiu.
Znów nie żałowałam, bo spędziłam miły czas, który mam wrażenie, okazał się dla mnie bardzo wpływowy, ale o tym kiedy indziej.
Byłam zmarznięta, stałam, jak babunia w swetrze calutki koncert. Byłam sina z zimna, czułam się nieco chora, ale to był magiczny dzień, naprawdę magiczny.
Wróciłam do pokoju późno. Wróciłam do największego cudu, spojrzałam na Madre i znów pomyślałam, że nie żałuję!
Wspaniała kochana, że mimo przeciwności losu, potrafiłaś dostrzec magię tego dnia.
OdpowiedzUsuńDziękuję cudowna Agnieszko. To był dzień pełen przygód, pełen ważnych chwil, które zaowocowały zmiany we mnie. :) Pozdrawiam najserdeczniej. :*****
UsuńNo, Aguś, meeeega przeżycia. Czytam jeszcze raz...i będę słuchać...
OdpowiedzUsuńTo był super dzień, Basiu droga. ;) Działo się jeszcze więcej, część dodam w kolejnym poście, część zachowam dla siebie. Kocham ten zespół, cieszę się, że spotkałam Bonnie, że mogłam znów poczuć magię. :) Jak ja się cieszę, że towarzyszysz mi w różnych chwilach, Basiu...jesteś ważna!!!! <3
UsuńPrzeczytałam jednym tchem. Tyle tu prawdziwego życia – obawy, zamieszanie, zmiany planów, czułość między Tobą a Mamą, niepewność, radość, zmarznięte dłonie i gorące serce.
OdpowiedzUsuńTen wyjazd był jak dobra opowieść – z twistem, z przeszkodami, z magicznym finałem, który nie wydarzył się dokładnie tak, jak miał, ale właśnie dzięki temu zostawił ślad. Boczasem to nie plan idealny daje największą radość, tylko to, co się wydarzy mimo wszystko.
Rozumiem to "nie żałuję", wypowiedziane z całej siebie. I podziwiam Cię za to, że potrafisz go tak pięknie i szczerze bronić. Moment "nie żałuję" bywa cenniejszy niż selfie z idolem.
Super zdjęcia. Pozdrawiam cieplutko!
Dziękuję za tak piękny komentarz, że w myślach go sobie powtarzam, dziękuję. Jestem wdzięczna, że mogłam przeżyć ten dzień i to z najlepszą przyjaciółką. Wszystkie przeszkody przed i w trakcie stworzyły niezapomniane przeżycia. Ogromnie się cieszę, że spędziłaś ten czas ze mną i Madre. Pozdrawiam Cię serdecznie i niech wiele Twych marzeń się spełni, tych dużych, małych i całkiem malutkich. :))) <3 <3
UsuńJa bym powiedziała, że to nie tyle zabawne (ta cała sytuacja z ochroniarzem), co... romantyczne! Zdecydowanie wpadłaś komuś w oko! :) Aż się dziwię, że nie odważył się zaprosić Cię na randkę ;)
OdpowiedzUsuńDo fotki opatrzonej tytułem "zimno" aż się prosi dodać też "...i wietrznie!" :D Uwielbiam Wasze fryzury na niej :)
Nie jestem zbytnio zapoznana z Twoim ukochanym zespołem, ale kiedyś dość często słuchałam ich piosenki "Sail", bardzo wpadła mi w ucho :)
Post aż kipi od emocji, które przelewają się na czytelnika. Przeczytałam go z dużym uśmiechem na twarzy :) Fajnie jest spełniać swoje marzenia, ale jeszcze fajniej realizować je w towarzystwie ukochanych osób. Masz cudowną i niezawodną mamę!
O kurde, nawet nie pomyślałam, że to romantyczne, raczej, że zabawne i miłe...choć masz rację. hehe Wtedy to ja byłam zbyt rozemocjonowana koncertem. :D Fajnie to wspominam, rozwala mnie, że tyle osób się śmiało, sala była głośna. Ciekawe, czy zespół wtedy se pomyślał... Boże, a Ci, co tak się śmieją, co tam się dzieje... :D
UsuńFajne fryzury, wiem. Ileż można foty idealne oglądać, u mnie masz takie atrakcje. hehe Fajnie mi przeczytać, że znasz i lubiłaś Sail. Jestem ich fanką już wiele, wiele lat i miłość do tego zespołu nie słabnie, a rośnie. To a miłość, która pomaga leczyć różne rany. :)
Jestem szczęśliwa, że jesteś częścią moich przygód, trosk i marzeń. Moja Mama to moja najcudowniejsza przyjaciółka, mój wzór do naśladowania. :)
Pozdrawiam Cię przepiękna kobieto, która ładujesz mnie pozytywną energią regularnie, a z takimi ludźmi wszystko wydaje się milsze. JESTEŚ DAREM! <3
Zgadza się - muzyka potrafi mieć terapeutyczne działanie. Dobrze zatem mieć taką swoją muzyczną bezpieczną przystań, w której można koić skołatane serce i umęczoną duszę :)
UsuńCała przyjemność po mojej stronie - gdybyś nie była tego warta, nie byłoby mnie tutaj! Dziękuję za tyle miłych słów! Rumienię się jak pensjonarka ;)
Coś mnie gnębiło, a to chyba fakt, że nie odpisałam....zastanawiam się...jak kuźwa mogłam i pojąć nie mogę. Jakoś przeczytanie, że jestem warta, byś tu była spowodowało moje ogromne wzruszenie i nawzajem kochana!!!! <3 Topiąca Aga to pisała, upał straszny, ale wytrwam...mam nadzieję. :D
UsuńNie znałam nazwy zespołu. Sprawdziłam, okazało się, że znam jedną ich piosenkę, bardzo charakterystyczną :)
OdpowiedzUsuńTak, to był ich największy hit. Mimo że mają w Polsce fanów, to rzadko ich spotykam. Ja ich kocham i cieszę się, że mam ich muzykę, taki kolejny towarzysz życia. :) Niech Twoje marzenia się spełniają. <3
UsuńU mnie faza na starocie jest. Niekończąca się, bo już w latach 90. słuchałam muzyki z lat 70. Teraz to się lekko przesunęło, ale nie aż tak. Dziękuję, tego samego dla Ciebie :)
UsuńDziękuję mocno. :) Lubię starocie, starą muzykę, filmy, starodawne budowle...starocie są cudowne. :)
UsuńZdjęcia jak zwykle mega pozytywne! a te kwiaty i uśmiechy! cudo!
OdpowiedzUsuńNie bardzo kojarzę o co chodziło z tymi numerkami.
Takie wypady, to z jednej strony trochę stresu, z drugiej wspomnienia na długo.
Niechaj więc grzeją Cię resztę lata i całą jesień!
Tak, to stres, ale warty, by go pokonać i zbudować chwile, które zostaną z nami na długo. To był ważny dzień pod wieloma względami, miał na mnie duży wpływ. Z tymi numerkami to chodzi o to, że jak pojawisz się przed lokalem, tak dostajesz miejsce, który możesz wejść na koncert. U nas to się nie sprawdza, bo ludzie pchają się bezczelnie. Byłam pierwsza przed lokalem, ale łaziłam z Madre po parku i co i fajnie było i Bozia i tak doprowadziła mnie pod same barierki. :) Tam się dużo działo, nawet pomogłam części zespołu, bo nie wiedzieli, gdzie są dokładnie...było magicznie. :) Z całego serca życzę, by jak najwięcej Twych marzeń się spełniało, nawet tych malutkich. Przytulam mocno. <3
UsuńWhat fantastic photos and a wonderful experience of the concert!
OdpowiedzUsuńYou can tell from the photos that you enjoyed it, you can be proud of yourself.
I wish you a wonderful week.
Greetings Irma
It was unforgettable day. :) Thank you dear Irma, have a very nice week. May your dreams and wishes come true. Hugs. :) <3
UsuńLas fotos que supongo las realizaste en alguno de los bellos jardines de la ciudad de Varsovia son preciosos.
OdpowiedzUsuńCreo que los organizadores debieron haber publicado con alteración el lugar del concierto y ese gasto extra te hubieras ahorrado. Pero por lo que nos cuentas lo pasaste genial y parece eso te lo hizo olvidar.
Saludos.
Organizers made mistake but I am just grateful for another opportunity to hear my favorite band and visit Warsaw with my Mum. :) It was unforgettable day.Have a nice week dear Tomas. Saludos. :)))
UsuńKochana ale miałaś przygodę i przeżycia, cudownie że mama pojechała z Tobą, lepiej we dwie tym bardziej że Twoja mama to wspaniała osoba, przyjaciółka. Zdjęcia cudowne ,zawsze coś ciekawego i interesującego wypatrzysz, pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńJestem szczęśliwa, że odbyłaś tę podróż z nami. :) Mamuś to moja najukochańsza przyjaciółka, najważniejsza kobieta w życiu. Ona się cieszy, że mam Was, ja się cieszę i przytulam Cię mocno do serca, właśnie dlatego, że cieszę się Twoją obecnością. <3
UsuńDzień i koncert magiczny i Twój wpis magiczny! Wyglądasz na szczęśliwą! Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie ♥️
OdpowiedzUsuńI piszesz o tym magicznie! I wyglądasz na szczęśliwą! ♥️
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana, to był dzień pełen magii w moim odczuciu. Pozdrawiam Cię cieplutko, niech marzenia Ci się spełniają. <3
UsuńSuper , że przrzyłaś takie cudowne chwilę to wzmacnia i dodaje sił. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie to wzmacnia i dodaje sił, a okazały się one bardzo przydatne. Z całego serca życzę, by jeszcze wiele Twoich marzeń się spełniło i bym mogła, o jakim z nich poczytać na Twoim blogu. Uściski wielkie. <3 >)
UsuńSuper, że tak fajnie spędziłaś czas na wyjeździe :) I ładne zdjęcia porobiłaś :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Lidio, to był bardzo miły dzień, dużo przygód, które zostaną ze mną i bardzo na mnie wpłynęły. Wielu spełnionych marzeń Ci życzę. :********
UsuńChociaż musiałeś zatrzymać się w drogim hotelu, koncert był tego wart. A do tego z mamą. Jakie lepsze towarzystwo? Cieszę się, że dobrze się bawiłeś!
OdpowiedzUsuńMoje buziaki. :)
To był niezapomniany dzień z najukochańszą kobietą mojego życia. :) Pozdrawiam Cię najserdeczniej i życzę wielu spełnionych marzeń. Buziaki. :***
UsuńMasz wspaniałą mamę, a Twoja mama ma cudowną córkę <3
OdpowiedzUsuńW życiu nie powinno się niczego żałować, każda chwila jest nasza, jest po coś, jest ważna. Nawet kiedy coś tracimy, zyskujemy często coś innego. Ale numer ochroniarza masz co nie? :D. No musiałam zapytać, jak nie masz, to wracaj na kolejny koncert xD.
Pięknie napisałaś. No, bo nawet popełnione błędy mają sens, mają znaczenie. Straciłam wiele w ostatnich latach, ale mam wrażenie, że zyskałam więcej, choć jeszcze do końca nie umiem tego nazwać, ale tak czuję. :)
UsuńOczywiście, że nie mam numeru i też nawet o tym nie myślałam. hahaha Ja nawet faceta nie pamiętam za bardzo, nie poznałabym na ulicy. No, ale cieszę się, że ten fragment posta Cię zainteresował. ;D Och kochana, z całych sił Ci życzę ogrom spełnionych marzeń i cieszę się, że jesteś, bo jak Cię mniej, to jakoś tak smutniej. Uściski wielkie. <3 ;))))
Ach, a ja już sobie romantyczną historię dopowiedziałam do tego fragmentu :p
Usuńhahaah Ale to jest przemiło przeczytać. :D Może kiedyś, może nie...zobaczymy. Na razie nie ma nic, ale jest mi z tym spoko. :)))
UsuńMimo obaw, zostaną piękne wspomnienia...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, piękne wspomnienia dla których warto było pokonać wiele barier. Pozdrawiam serdecznie, cudnego weekendu. :)
Usuń🩵💙💜
OdpowiedzUsuńPure Magic.
[- Kristina ]
Ladies and gentlemen meet Kristina, my dearest Awolnation family member.
UsuńAs I wote you...it means a lot. You Are amazing!!! <3
🥹 AWOL-Family forever 💖
UsuńYes, dear Kristina. Thanks this band we are real Awol- family. :)))))))))
UsuńŚwietna relacja z wyjazdu i koncertu!
OdpowiedzUsuńWspaniale, że mama pojechała z Tobą do Warszawy i tak miło spędziłyście czas!
Cały post przepleciony jest pięknymi zdjęciami!
Twoje posty są takie piękne i mają taką niezwykłą oprawę.
Pozdrawiam serdecznie. Dobrego weekendu.
Mam nadzieję, że ten post dodał Ci, choć odrobinkę światła, bo zasługujesz na nie na całego. Dla takich ludzi, jak Ty te posty tworzę i zawsze o Was myślę, o mojej blogowej rodzinie, nieważne gdzie jestem. Jesteś moją bohaterką, człowiekiem, za którego codziennie dziękuję.!!!!!!! <3
UsuńDziękuję Agnieszko,
UsuńW Twoich postach ciągle znajduje coś, co mnie zachwyca!
Piękne portrety robisz swojej mamie. Ona na nie w pełni zasługuje!
Radosnej soboty!
Mamusię mam cudowną i wiem, że to ogromny dar. <3 Dziękuję, że jesteś taką radością dla mnie, takich ludzi potrzeba w tym zagubionym świecie. W sercu Cię noszę. <3
UsuńAgniesiu, również przesyłam Ci i Twoim bliskim moc uścisków i uśmiechów.
UsuńNa jednym zdjęciu są róże- mieszanka bladoróżowych i białych. Na rabacie na mojej ulicy też takie zestawienie do niedawna królowało i budziło mój zachwyt.
Piękna relacja z pobytu w Warszawie. Magiczne wrażenia z koncertu i cudowne kwiaty ...Miłego dnia:)
OdpowiedzUsuńDziękuje za miłe słowa, za odwiedziny i życzę cudnego dnia, a potem weekendu, niech będzie pełen szczęścia. Pozdrawiam serdecznie. :)
Usuńale fajny dzień miałyście! Ile emocji! MImo trochu przypałowości wyszło spoko:D
OdpowiedzUsuńTak kochana, było super spoko, to jeden z tych dni, które na lata dodają Ci sił. :D Życzę Ci wielu spełnionych marzeń. <3
Usuńi ja Tobie równiez :))
UsuńDziękuję cudna kobieto. :)))
Usuńjak tam czas płynie sierpniowy?:)
UsuńDużo roboty, zastępstwa, ale też jest miło, trochę też stresująco...czyli wszystko. hahahah Jest dobrze. Mamuś już po zabiegu, będę o tym pisać. Najważniejsze, że dobrze się czuje, a mój piesek Timmi lata ze swoją kością i jest śmieszny. Jak Twój sierpień? :)))
UsuńSUPER, że wszystko się udało :) Wspaniała relacja i jak zawsze super zdjęcia!!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuje droga Agnieszko. <3 Jestem naprawdę wdzięczna za ten dzień, za wszystkie przeżycia tego pamiętnego dnia. Cudowności dla Ciebie. <3
UsuńCzesc Agusia :) Nooo, to była przygoda od A do Z! 🤩 Trochę zamieszania, trochę przypadku, dużo śmiechu – i wyszedł z tego koncert z historią, którą można opowiadać latami! A ta akcja z ochroniarzem i “czy to Pani mężczyzna” – złoto! 😂 Widać, że mimo zimna i zmian planów to był absolutnie magiczny dzień. Pozdrawiam serdecznie 😉
OdpowiedzUsuńBrat miał rację, część z ochroniarzem była warta wspomnienia, cieszę się, że się spodobała. :D Ja szczerze kocham ten zespół, cieszę się, że poznałam na żywo Bonnie, było naprawdę klimatycznie. Nawet spanie w akademiku, a nie tam w luksusowym hotelu było super. :D Każde doświadczenie tego dnia, dobre i złe miało i ma na mnie wielki wpływ, mam poczucie, że był to dzień nawet ważniejszy, niż zdaję sobie sprawę. hehe Kochana, z całego serca życzę Ci spełnionych marzeń i dziękuję, że jesteś moją wielką radością. :*********
UsuńA fantastic and moving report on your visit to Warsaw.
OdpowiedzUsuńSpecial moments, whether in the garden with your mother or at the concert.
A trip that leaves precious memories and wonderful photos.
Greetings and all the best my friend.
Maria
Thank you dear Maria, may all your dreams come true. <3 This day will always be one of the most precious memories which will help me to stand up if I will fall down. I am very grateful I could spent that day with the most beautiful woman in my life. :)
UsuńFajnie że udało ci się zorganizować miły wyjazd że miałaś okazję dobrze się bawić i nawet trochę Warszawy zobaczyć 😀 trzeba spełniać swoje marzenia - pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo było marzeniem, dlatego się postarałam. hehe Miło, że z nami spędziłaś ten czas. Pozdrawiam serdecznie, wielu spełnionych marzeń. :*****
UsuńDobrze, że wszystko się udało i przebiegło bezpiecznie :)
OdpowiedzUsuńByło cudownie, nie idealnie, ale cudownie. :) Wielu dobrych dni Ci życzę, przytulam mocno. :) <3
UsuńJaka Ty kobieto jesteś swojska i szalona tam w środku. Taka podobna wewnętrznie do mnie. I cudownie mieć taką mamą. Z moja tez jestem blisko zatem rozumiem. Mama, która wspiera i jest takim cudnym aniołem to skarb. Koncert musiał być niesamowity bo muzyke grają przepiękną. Bardzo lubię ich piosenki zatem cudownie, że mogłaś ich posłuchać na żywo. Widać po tym co napisałaś, że spędziłaś pięknie czas i zostaną z Tobą niezwykłe wspomnienia. I cudownie ,że "NIE ŻAŁUJESZ" mocno Cię z Kubą ściskamy kobieto <3
OdpowiedzUsuńMiło i to na maksa przeczytać Twoje słowa, dziękuję. Aj czuję, że mam w Tobie bratnią duszę i kiedyś chciałabym Cię spotkać. :) Oczywiście pamiętam, że masz taki kontakt ze swoją Mamą i naprawdę mnie to cieszy. Takie Mamy to wielki skarb, absolutnie taki skarb, że słów nie ma, by go opisać. :) Fajowo przeczytać, że lubisz Awolnation. Kupie następnym razem dwa bilety i zaproszę Cię na koncert. :D Oni są naprawdę bardzo sympatyczni. Było naprawdę pięknie, już tam olać niektórych ludzi, poza tym było magicznie. To nie koniec opowieści, tak, jak napisałam, będę wyjaśniać to moje 'nie żałuję', bo ten dzień sam w sobie był cudem i chciałam go oddzielić od tego, co było dalej i też dać sobie troszkę oddechu. :) Dziękuję, że jesteś, nawet nie wiesz, ile znaczy dla mnie Twoja osoba. :))))
UsuńJa też bardzo chciałabym Cię spotkać i poznać, bo też tak w głębi czuję, e podobnie wrażliwe dusze jesteśmy <3 Absolutnie takie mamy to Skarb, i my miałyśmy szczęście takie otrzymać - to dar <3 Lubię- bardzo fajni są muzycznie <3 Ta ich muzyka ma mega klimat <3 O to czekam na dalszą część opowieści <3 Dni , które są cudami nie zdarzają nam się codziennie <3 Jestem, jestem i mocno Cię kobieto ściskam w ten chłodny sierpniowy dzień <3
UsuńNie warto niczego żałować- wszystko ku czemuś, albo czasami komuś prowadzi. Tak miało być, tak jest najpiękniej :) Super z Was kobietki (mówię o Tobie i Twojej mamie)- już się powtarzam ale trudno- tworzycie piękną relację, do naśladowania!
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie napisałaś, dziękuję za mądre i przemiłe słowa, jest nam naprawdę miło czytać tak pełne piękna słowa, uskrzydlają. :) Wielu spełnionych marzeń Ci życzę, cudnego nowego tygodnia. :*****
UsuńTo wspaniałe, że miałaś taki magiczny dzień, że poznałaś Bonnie, że stałaś tak blisko sceny.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że ja też nie znam dobrze Warszawy; Twoja mama jest niesamowita.
Pozdrawiam serdecznie :)
Cudownie wspominam ten dzień, absolutnie wyjątkowo. Mamuś mam idealną, jest moją bratnią duszą. :) Dziękuję za miłe słowa, pozdrawiam i życzę Ci wielu spełnionych marzeń, nawet tych, co wydają się mało możliwe. :*****
UsuńRenovado momentos incríveis com a sua mãe, adoraria fazer uma viagem assim com a minha mãe bjs.
OdpowiedzUsuńThank you so much, it was unforgettable day I am very grateful for.
UsuńMay your dreams and wishes come true, greetings. <3
Beautiful post!
OdpowiedzUsuńIt's good when words make us light enough to fly.
(ꈍᴗꈍ) Poetic and cinematic greetings.
💋Kisses💋
Beautiful words. Have a nice week, greetings and hugs :*****
UsuńHello, Agnes,
OdpowiedzUsuńThese family moments are wonderful.
Life is so sweet and beautiful with you around, my dear friend.
Kisses and have a great weekend!!!
Thank you my friend, you always bring smile on my face. I am glad to have such stunning members of my blog family. May your wishes come true, happy new week. ;*****
UsuńAguś ale miałaś przeżycia 😍, wspaniale że dotarłaś na koncert i to jeszcze w towarzystwie mamy, na tych zdjęciach wyglądacie takie radosne i szczęśliwe 💙
OdpowiedzUsuńTyle niespodzianek tam Cię czekało, ale najważniejsze że wszystko przebiegło pomyślnie 🙂
Piękne zdjęcia 😍
Ściskam Ciebie i mamuśkę 😘😘😘
No, a my ściskamy Cię z szerokimi uśmiechami. :))) Mega cudny to był dzień, pełen wyzwań, pełen magii. Pozdrawiam najserdeczniej i niech Twe marzenia się spełniają, niech cieszy byle pierdoła każdego dnia, przytulam moooocno. :*******
UsuńPrzepiękna relacja , masz wspaniałą mamę :) Pozdrawiam Was :)
OdpowiedzUsuńDziękuję z całego serca. Mamuś i ja pozdrawiamy. Ona zawsze zawstydzona, jak jej powtarzam miłe słowa, a ja lubię ten widok. :} Miej cudowne dni i niech marzenia Ci sie spełniają, uściski. :))) <3
UsuńThank you for the wonderful photos. Those flowers are really beautiful.
OdpowiedzUsuńOh Thank you so much. :))) Have a nice week, warm greetings and hugs. <3 :)
UsuńAguś!
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co stało się z komentarzem, który pisałam zaraz po opublikowaniu Twojego postu. Cudowna jest Twoja relacja. Przeczytałam jednym tchem i kilka razy oglądałam cudowne zdjęcia. Masz przecudowną mamę. Właściwie, obie wyglądacie przepięknie, i jak dwie kochające się siostry.
Ściskam Cię mocno i serdecznie pozdrawiam:)
Oj Łucko kochana nic nie było, ale cieszę się, widząc Twoje słowa tutaj, to mega cenne. Dziękuje za Twoją obecność i miłe słowa. Mamuś się ucieszy na te siostry. hehe Pozdrawiamy Cię najserdeczniej, uściski wielkie. :))))) <3
UsuńLindas flores. te mando un beso.
OdpowiedzUsuńWarm greetings, have a nice week. :)
UsuńSuper. Zespołu nie znam, ale dla Ciebie to wyjątkowe wydarzenie. Mimo przeszkód wszystko potoczyło się o wiele lepiej.
OdpowiedzUsuńTak, było naprawdę cudownie. Pozdrawiam Cie serdecznie, wielu spełnionych marzeń Ci życzę. :****
UsuńQue bueno es volver a sentirnos como estudiante Agnes y recordar momentos. Lo pasaste bien en el concierto. El jardín se ve precioso y tuviste la mejor compañía, tu madre . Se añoran mucho cuando nos falta. Te deseo un buen fin se semana. Gracias Agnes.
OdpowiedzUsuńUn abrazo.
Thank you dear Laura, you always make my heart skip for joy. Thank you for absolutely meaningful words. Have a nice weekend, lots of joyful moments. Hugs. :)))) <3
UsuńTy to potrafisz pięknie napisac. Wspaniała relacja. Ile tu emocji w tym jednym poście. Aż mi się przypomniało jak kiedyś latałam za jednym idolem... Pełno było wariactwo wtedy w moim fanowaniu, chaosu, nieporozumień. Co było to było. Nie wszystko miło się wspomina niestety. Szkoda, że hotel drogi i kasy nie odzyskalas. Wierzę, że następnym razem będzie więcej szczęścia i uda się spotkać cały zespół. Nie zawsze wszystko idzie tak jak chcemy. Też się ostatnio nie załapałam na spotkanie VIP dla fanów i byłam zła bo chciałam zdjęcie z tymi Japończykami. Ty iMama jesteście wspaniałe kobiety. Sciskam mocno i czekam na dalsze posty. Fajnie, że poznałaś Bonnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana Kasiu. Ja nie żałuję, bo spędziłam czas z Bonnie, a co najważniejsze z Madre, zresztą wiesz, bo znasz dalszą historię. Jak nie wtedy, to kiedy indziej spotkasz ten zespół, tego ogromnie Ci życzę. Też kiedyś miałam szaleństwa totalne, ba, nawet myślałam, że pewnego dnia spotkam idola i wiesz...ślub...buahhahaha Ach ta młodzieńcza naiwność. :D Uściski dla kochanej Ciebie. :))))
UsuńCudownie, że fajnie się bawiłaś na koncercie :)
OdpowiedzUsuńMuzyka jest dla mnie pokarmem dla duszy, nie wyobrażam sobie życia bez niej xD
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję. :) Muzyka i dla mnie jest ważną, szczególnie ten zespół. To takie lekarstwo, normalnie, jak najcenniejszy, najwierniejszy przyjaciel. :) Pozdrawiam i życzę wielu spełnionych marzeń. <3
UsuńTego zespołu nie znam, ale najważniejsze jest to, że dla Ciebie ten występ i ta cała opisana sytuacja i przygody z nią związane mają wręcz magiczny wymiar. Do tego niesamowita więź z Mamą - to także ważne. Dla takich chwil warto żyć :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i dobrego, magicznego tygodnia życzę :)
Dziękuję. To naprawdę był dla mnie magiczny i bardzo ważny dzień. :) Moja Mama to moja najukochańsza przyjaciółka, dla mnie idealna, bo każda jej wada, to część jej i wszystko w niej kocham, nawet jak mnie 'denerwuje', to kocham. :D Pozdrawiam i życzę, jak najwięcej chwil przepełnionych czystym szczęściem. :))) <3
UsuńUna gran i magnífica experiència !. Un relat divertit i emocionant, una vegada més !. Gràcies per compartir-la i fer-nos viure aquest esdeveniment amb tu. ; )
OdpowiedzUsuńUna abraçada i bona setmana !!.
Wspaniale, że pojechałyście tam razem z Mamą ❤️ Zawsze to raźniej podróżować z kimś bliskim, a taka wycieczka to dobry sposób na spędzenie razem czasu ❤️
OdpowiedzUsuńTwoja Mama wygląda na bardzo sympatyczną osobę ❤️