niedziela, 22 września 2024

Równi sobie pracownicy.

 


Lato, słoneczko, błękitne niebo, więcej ludzi wkoło... dla wielu to sama radość i niech nią pozostanie. Dla Agnieszki i jej brata Marcina to jest męka. haha 

Okropne upały, a my zimnolubni... absolutna męka, co ja  będę Wam pisać, że nie, jak męka i taka najszczersza prawda. Jednak zdarzył się cud, pomimo że u nas to już lato przypomina wręcz to pustynne, a deszcz to cud najwyższy, to jednego cudownego dnia nastąpiła miła niespodzianka. Wprawdzie była to radość tylko dla tych, co za latem nie przepadają, ale dajcie nam nacieszyć się tą chwilą. ;D

Ps. Pisane, kiedy jeszcze dychać nie szło...

 






Dziewiętnaście stopni, pochmurnie, więcej wiatru, mniej ludzi, nosz toż to radocha dla Agi i jej brata. Jeden cudowny dzień, no bo potem zaś była męka.

Tego dnia postanowiliśmy się udać na małą wycieczkę. My uważamy, że jesteśmy ładowani siłą zimna i chmur, także siły te trzeba było jakoś spożytkować.




Taka szybka wyprawa, czterdzieści minut autobusem i gotowe. Nie lubię za bardzo lata, doceniam naturę, ale mimo że się staram, to moje serce zawsze woła do jesieni i zimy. Zresztą tak, jak kogoś innego serce woła do lata, a wiem, że Was tu sporo, co lato cenią najbardziej i niech ono zawsze będzie Waszym szczęśliwym czasem. Dla Was przygotuję post czysto letni.






Tak jak pragnę, by inni pozwolili mi cieszyć się chłodnymi porami roku, a nie mówili, że: jesień do bani, a śnieg to białe gówno, tak ja pozwalam innym cieszyć się latem...

Czemu o tym piszę, a bo chcę pisać tu prawdę, a nie podlizywać się i kłamać Wam, że lato to dla mnie sama radość i zawsze się uśmiecham i jest tęczowo... nie. Lato jest dla mnie wyzwaniem, tak jak dla kogoś jest nim zima. Zwyczajnie jednemu serce się uśmiecha na czas letni, a  drugiemu na czas zimy i tyle.





Dziś idziemy na spacer, Ty i ja i Marcin. Spacer letni, może Ci troszkę za zimno, w końcu to tylko dziewiętnaście stopni. Postaramy Ci się ocieplić serce naszą radością z chmur i chłodniejszej temperatury, a Ty jeśli lubisz lato, pewnie wskażesz nam więcej skarbów tej pory roku, to jest równowaga.

Jesteśmy w Pszczynie.

 

Czekamy na pociąg, trzy minutki, no może pięć i wychodzimy. Mijamy domostwa, udaje nam się nawet dojrzeć koniki. Oczywiście, źle skręcamy, ale i tą drogą można dojść do celu. Witają nas pszczoły, kaczki, grzyby, lato pomieszane z jesienią.

 

 




Wita nas ogród latem i choć nie jest ono w moim sercu zbyt blisko, to go doceniam. Marcin nas rozbawia, on jest taki śmieszny. Gdyby inni wiedzieli, gdyby mogli przeskanować... zobaczyliby, ile ciężaru nosi, ile tego go przygniata od najmłodszych lat. Iluż ludzi widzi tę uśmiechniętą twarz i nie wie, ile w niej bólu, ale i siły ducha. Dobro serca jego pomaga widzieć wyraźniej i to dobre i to złe. Da Ci się poznać, choć stopniowo... ja zresztą tak samo.




Tu chcę się pochwalić, bo dumna jestem z Niego ogromnie. Szliśmy na spacer nocny z Timmim, za nami szedł facet. Było bardzo głośne boom, obróciłam się i nic nie widziałam, poszłam dalej... znów się obróciłam... na ulicy leżał facet. Nogi na krawężniku, głowa na ulicy. Ja byłam w szoku, Marcin powiedział, że musimy iść. Poszliśmy, trzymałam Timmiego, facet we krwi, Marcin go podniósł, pomógł dostać się na ławkę. Nie ominął, nie olał, a bo może pijak... podszedł i pomógł, jestem dumną siostrą. <3


Wracamy do ogrodu, troszkę zeszłam z tematu, ale podczas spaceru przeca się rozmawia o różnościach. :)

Jest troszkę ludzi, taka ilość jest spoko. Wchodzimy w różne ścieżki. Ja zawsze lubiłam te tajemnicze, zawsze takie lubiłam najbardziej.


 
Właściwie takie lato lubię, zimniejsze, z chmurkami i wszystkimi tymi barwami... takie mam myśli. Potem zaraz serce wyobraża sobie jesienny ogród... Och olać to! Kocham, co kocham, nie lubię, czego nie lubię i tyle. Niech każdy żyje po swojemu, byle nie bał się tego, byle nie pozwalał, by inni wpływali na to, że to, co bliskie, staje w zaciemnieniu.


Poczuj wolność bycia sobą i chodź cieszyć się tym wspólnie. Nie ważne czy dzieli nas ulubiona pora roku, bo łączyć może nas znacznie więcej.






Cudne kwiaty, puszyste chmury, dojrzewające owoce, chłodek, jakoś to wszystko współgra.

Słońce pomaga wzrosnąć roślinie, deszcz podleje.

Chmury pomogą odrodzić się, kiedy słońce nieco się zapomniało i je spaliło.

Zima pozwoli naturze odpocząć, jesień przygotuje do tego zasłużonego odpoczynku, wiosna powoli rozbudzi i tak dalej...

Może ja jestem zimą, która pozwala odpocząć, a Ty jesteś wiosną, która budzi ze snu...

Równie ważne, współpracujemy, razem spacerując, ciesząc się sobą nawzajem. Może nas nieco różni, może łączy jeszcze więcej, kwestia, na czym się skupimy.




Marcin właśnie się do nas uśmiechnął, ja do Was również uśmiech odwzajemniam, widzę też Twój piękny.

Doceniam Cię Lato, choć ponarzekam.

Lubię Cię Wiosno szczerze.

Kocham Cię Zimo i Jesieni, za to, jaką magię czuję od Was.

Wszyscy równie ważni CZARODZIEJE ZIEMI. 





JAK ZAWSZE... DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE JESTEŚCIE, BO Z WAMI WSZYSTKO PIĘKNIEJE.

UŚCISKI. <3


niedziela, 7 lipca 2024

Życie codzienne.

 


Witam moje drogie bratnie dusze. Jak się macie?? Ja wiem, że rzadko tu bywam. Postanowiłam napisać cokolwiek, troszkę z obawami, że będzie to mało ciekawe. Wybrałam zdjęcia z telefonu, od kwietnia do teraz. Zero przeróbek, takie moje życie na zdjątkach.

Pytaliście, co u mnie, co porabiam, dziękuję za troskę. 

Mam zamiar pisać o tym, co było, co jest... właśnie od kwietnia do czerwca.

🙜🙞



Po wypadku w pracy, o którym pisałam poprzednio, musiałam poddać się różnym badaniom. Powykręcali mnie równo, co takie dziwne zdjęcie musieli mi zrobić. Dzięki Bogu wszystkie badania wyszły mi dobrze.

Tatko też był u lekarza, wrócił i zaraz jechał na izbę przyjęć... serce. Tu też z radością donoszę, że jest całkiem już dobrze. Przeszedł zabieg, nawet zaczął jeździć na rowerku. Jeździ i czyta jednocześnie, zabawny to widok. Tylko badania robić regularnie musi i nie oszukiwać lekarza, co też potrafi... Raz pielęgniarka wyszła i podeszła do mnie i Mamy mówiąc:

Drogie Panie, jaki on jest łgarz niesamowity. haha 

Przynajmniej wiem, że łatwo mu ściemnianie nie idzie. Ja to już z nim byłam u lekarza, Mamita tak samo... łatwo mu nie pójdzie. ;D

Jechaliśmy też z Timmim- naszym pieskiem, na badania i tu też wyszło spoko. Wszędzie towarzyszył nam ogromny stres, wszędzie byliśmy razem i razem świętowaliśmy.

Zastanawiam się czemuż to ja Wam tak mało Timmiego pokazuję... Niewyobrażalny błąd powiadam!  Timmi jest częścią mojego serca, tęsknimy za sobą, tulimy się, pocieszamy, śmiejemy razem. Toż ja kocham go całym sercem i każda chwila z Nim to dla mnie szczęśliwa chwila. 




Dużo spacerujemy rodzinnie. Raz szliśmy do pałacyku, doszliśmy tam wprawdzie. Pokazaliśmy go Mamie, ponieważ nigdy tam nie była. Pokazaliśmy go od tyłu i nie wiem, jakim cudem zamiast dojść na przód, my znaleźliśmy się w głębi lasu. haha

Tak to jest z nami, a my to zawsze niemal chcemy zobaczyć, co tam za zakrętem. Odwiedziliśmy las mało nam znany, odkryliśmy nowe drogi, ja, Timmi, Mama i oczywiście drogi Hermano.

Z bratem moim chodzę na spacery niemal codziennie, z Mamą łazimy po sklepach. Tak, jak nie lubię chodzić po sklepach nawet w 1%, tak z Mamą uwielbiam. :)



Oczywiście już nasz balkon jest pełen kwiatów i myślę, że i w tym roku Wam pokarzę tę naszą małą oazę. Karmię ptaki w moje ukochane pory roku... jesień i zimę, głównie moją rodzinę sikorek, których coś dawno nie widziałam. Otwieramy ziemię pozostałą, a tam słoneczniki zaczęły kiełkować, widocznie ziarenka powpadały. Po tym zajściu, dla mnie szczęśliwym, zasadziłam parę doniczek, a że nasion mam sporo... Póki co, słoneczniki ładnie rosną, widać już, że kwiaty się budzą do życia, ręce i nogi już są, teraz czas na głowy. :D

Sprzątałam kiedyś w pokoju i wreszcie postanowiłam zerwać opakowanie z malutkiej doniczki, którą kupiłam do projektu artystycznego. Okazało się, że tam były ziarenka koniczyny... posadziłam, ale już chyba nie wyrosną... raczej na bank... no nic... ciepnę w tę ziemię... słonecznik oczywiście. buhahaha

Za to mój fiołek kwitnie kolejny rok, mam go w pokoju, chyba lubi ze mną być w nim. Na zdjęciach, przypatrzcie się, jest mój fiołek, są też gęsi... moje kochane gęsi. Nie wiem, czy pisałam już Wam, ale ja uwielbiam gęsi i marzyłam o ich figurkach. Miały stać na balkonie, ale stoją w pokoju, bym mogła się nimi cieszyć cały czas. 



Ach, jak mogłam zapomnieć...

Trochę bez kolejności, ale postanowiłam, że napiszę, jak napiszę, byle był z Wami kontakt. 

Wracając do kwietnia, tam spotkała mnie przemiła niespodzianka. Mam w Ameryce bratnią duszę, znam Pam od paru lat... nie wiem, może od 2017...

Pam jest artystką, której prace stopniowo otworzyły moje serce na sztukę, zresztą i Wy mieliście w tym duży udział. Jak zrobię tour po pokoju, to zobaczycie, ile jest w nim Was. :)

Wracając do Pam, ona jest naprawdę niepowtarzalna, nie można jej zarzucić, że zatraciła siebie. Wspiera, inspiruje, wręcz błyszczy. Jej wewnętrzne dziecko jest tak szczęśliwe, że odbija się to w jej sztuce. Ona zwyczajnie mówi sobie TAK, żyje sercem, nie patrząc na opinie innych, przy czym pozostaje absolutnym światłem. Chciałabym kiedyś, byście ją bliżej poznali, chciałabym podzielić się z wami tą moją radością... kto wie... ;)

Oto jej prace, które znalazłam w paczce. Chcę też się pochwalić, nie swoim sukcesem, a tym, że Pam ostatnio wygrała konkurs plastyczny. Jej prace na ścianie, widok pierwszego miejsca, spowodowały, że płakałam na całego... jestem taka dumna. <3 Ona się nie spodziewała, nawet w 1%, także chyba jednak warto próbować...


Bycie sobą, temat powielany przeze mnie, bo uważam, że warto.

Nawet jeśli masz lat siedemdziesiąt, a pragniesz wsiąść na karuzelę i się pośmiać, jak totalny dzieciak, zrób to. Jeśli tylko możesz, zrób to.

Twoje życie niech będzie Twoje, niech nie będzie strzępkami innych.

Niedawno mój znajomy napisał mi takie coś:

Kiedyś byłem, jak ty... praca-dom, zero ekscytacji życiem... bla bla coś tam jeszcze.

Proszę, nie słuchajcie, jeśli ktoś Wam ględzi taki chłam. Nie słuchajcie ludzi, co myślą, że Was znają, a tak nie jest. Ziomek zna mnie tak, jak ja znam Roberta De Niro. ;D

Proszę, nie dajcie sobie wmawiać bzdet, nie dajcie sobie wmawiać, co jest dla Was najlepsze.

Facet chce podróżować z grupą ludzi i się bawić, bawić, bawić. Jeśli tego chce, życzę mu tego.

Ja chcę swój czas spędzać z rodziną, z pasjami. Im starsza jestem, tym bardziej słucham swojej duszy i jeszcze mi to nie zaszkodziło. 

Odpisałam facetowi dobitnie, bo moi kochani, ja szczęśliwa osoba jestem, ze swoimi ranami na sercu, z problemami, wadami, zaletami, górami do przejścia, ale szczęśliwa. Chyba moja odpowiedź nie spodobała się koledze, bo jego wymysły prysły, jak bardzo marnej jakości bańka. 


Ach, życie w zgodzie ze sobą, to umiejętność, którą nadal szlifuję i zawsze będę. To jedno z moich największych osiągnięć, mówić nie, nawet kiedy wiem, że będę jedyną w grupie, która to powie. Wolę być sobą, aniżeli w grupie, w której jestem kimś, kim inni chcą bym była, o nie, to nie dla mnie!!!!

Bądź sobą, jesteś jedyny w swoim rodzaju i jesteś taki po coś...

Wybaczcie, że skaczę po tematach, ale nawet w jednym dniu potrafi się dziać jedno zupełnie różne od drugiego.




Poza licznymi spacerami, tymi badaniami, troskami, było dużo biblioteki, odwiedzin galerii sztuki, oczywiście dużo czytania. Wczoraj skończyłam Dziwne losy Jane Eyre, ależ mi się ta książka podobała, zostanie ze mną na długo. Lubicie tę książkę, macie jakieś książki sióstr Brontë do polecenia?

Po długim czasie wróciłam też do jogi. Muszę uważać, bo po wypadku mam osłabioną prawą rękę, była ona od ramienia do łokcia cała w siniaku kolosie. Joga jednak daje mi tyle szczęścia, tak dobrze mi z nią. Kiedyś umiałam stawać i głową dotykać kolan, za jakiś czas znów to zrobię. :D

Ogrom czasu spędzam z farbami, pastelami olejnymi, ze swoją sztuką. Choć pisałam o tej pasji tylko raz i to dawno, to wiedzcie, że jest to moja wielka miłość. Na zdjęciach pokazuję Wam same nieskończone prace, bo na temat tej dziedziny sobie pogadamy innym razem. ;) Umieściłam też kwiatowy wianek, o który poprosiłam Mamę. Cudowny, wisi na moich drzwiach.


Obie mamy w sercu sztukę, każda inaczej ją wyraża, każda pięknie, niepowtarzalnie, zresztą Wy też to robicie, inspirując.

Ach, pędzle, pastele, kanwa, drewno... serce moje czuje spełnienie i sięgam po nie możliwie najczęściej.

Muszę kończyć, mam dodatkowe zadania do wykonania w pracy. Muszę odpisać też dentyście, że przyjdę. Jednak czemu, czemu akurat, kiedy ma być 32 stopnie, a trochę trza tam iść. Kto mnie zna lepiej, ten wie, że jestem zimnolubna i te 32 stopnie, to jak horror dla mnie...

Tu mały update...

Tak żem pociła się, że Pani włączyła klimatyzację, tak jej gadałam o pocie. hahaha No i o mój Boże kochany... robienie ósemki bez znieczulenia, to nie najlepszy pomysł... ale się wytrwało. :D

Trzeba przyznać, że ten post o wszystkim po troszku. Mam nadzieję, że jest dla Was przyjemny, albo choć ok. haha 

Kochani, dziękuję, że dajecie mi czas, że rozumiecie, pytacie, że jesteście cierpliwi. Dziękuję za wsparcie, za to, że mogę do Was pisać tak swobodnie, że czuję się tu, jak w rodzinie.