Witajcie moi drodzy. Zabieram Was dziś na wycieczkę. Przeglądałam Wasze blogi, tu Kraków, tam Kraków, no i u mnie to samo. he he
No cóż, poradzić, jest to miasto, które ma swoich wiernych fanów. Zapraszam do tego urokliwego miejsca, widzianego moimi oczami.
🙝
Co rok jeździmy rodzinnie na krakowski jarmark świąteczny. Oczywiście na tym się nie kończy. Jadąc gdzieś, ja zwyczajnie muszę zobaczyć tyle, ile się da, choćbym była w danym miejscu wiele razy, a nóż widelec, znajdę coś nowego.
W tym roku wycieczka była nieco inna, specjalna. Przed wyjazdem spotkała mnie wielka przykrość. Rodzinka bardzo przejmowała się moim stanem. Zrobili dla mnie to, co mogli najlepszego. Zabrali mnie w inny świat, okazali ogrom troski, płakali ze mną, jednak zrobili wszystko, bym nie poddała się smutkom.
Były oczywiście momenty, w których czułam, że zaraz wybuchnę płaczem i to na środku rynku, jednak oni otwierali mi oczy. Patrz! Przecież jesteś w Krakowie, z nami. Patrz na te widoki, spójrz na cudowną architekturę, słońce wychodzi zza chmur, spójrz, spójrz.
Nie jesteś sama, my jesteśmy. Kochamy Cię, rozumiemy. Razem pokonamy ból, razem też wstaniemy. Jesteśmy tu dla ciebie.
Nie mogło być inaczej. Choćbym czuła ból ściskający mi serce, musiałam starać się dla nich, dla ukochanej rodziny.
🙝
Słoneczko oświetlało Wawel, serce zaczęło odczuwać radość. Może jednak znów będzie dobrze, na pewno. Wiedziałam jedno, nie jestem i nie będę sama. Jest ciężko, nie ma, co zaprzeczać. Jest też pięknie, widzę tę troskę, czuję się bardzo kochana. Oni starają się dla mnie, ja staram się dla nich. Przecież na tym polega miłość.
Rok 2017 nie był dla mnie łatwym rokiem, a jego końcówka to chyba najgorsza, jaką pamiętam. Życie jednak już takie jest, raz dobrze, raz źle. Ważne, by skupiać się na tym, co dobre. Strata Dinka boli mnie cały czas i tak pozostanie, tęsknota pozostanie. Piękne wspomnienia również. Zapaliliśmy mu znicz na Pomniku Psa Dżoka. Był to ważny moment dla mojego brata i chciał, bym tu o tym wspomniała, tak też robię.
Zostałam publicznie ' wrzucona w błoto', zabolało. Choroby w tym roku atakowały mnie co chwilę, ALE koniec już zrzędzenia. Widzę, że odporność mi się poprawiła. Dzięki temu, że zostałam zbesztana za nic, wiele zrozumiałam. Już wstaję, już czuję się silniejsza. Zrozumiałam również, co mi już nie służy i jak chcę żyć.
Rok ten wiele mnie nauczył o sobie, o ludziach, o życiu. Więcej widzę, mam większą świadomość. Odbyłam wspaniałe wycieczki, to z mamą do Zakopanego, to z Sylwinką nad morze, co przedstawię Wam niebawem. Wiele pomniejszych wycieczek, które zawsze mnie radują.
Dzięki Wam również odkryłam nowe miejsca.
W tym roku przecież zaczęłam prowadzić bloga, który stał się moją pasją i motorem do działania, do walki o siebie i innych.
Kochani!
Ja tam mam nieco problem z wiarą w siebie. Nie spodziewałam się, że poznam tyle wspaniałych duszyczek. Jesteście taką moją rodziną. Szczerze, mi zawsze 'opada szczęka', kiedy czytam Wasze komentarze. Dajecie mi nie tylko szczęście, ale i wiarę. Wiarę w ludzi, a także wiarę w siebie, choć jeszcze nad tym pracuję. Ileż razy ratowaliście mnie nieświadomie od załamania. Ja za Was dziękuję codziennie. Chcę, byście wiedzieli, jak bardzo Was cenię i ile dobra mi dajecie. Jestem wdzięczna i dziękuję za całe to dobro i ciepło, którym mnie obdarowujecie.
Piszę to późną nocą i czuję ogromną wdzięczność, no ogromną. Mam nadzieję, że też ją poczujecie.
Na koniec, wśród zdjęć pięknego, oświetlonego Krakowa, chcę życzyć Wam, by rok 2018 był dla Was rokiem wyjątkowym, by przepełniony był magią, którą będziecie wszędzie dostrzegać. Życzę Wam, by miłość najczystsza zawsze była z Wami, zdrowie dopisywało, a serce czuło radość najprawdziwszą. Wierzcie w swoje marzenia, walczcie o nie, o siebie. Nie poddawajcie się choćbyście upadli sto razy. Wierzę w Was.
DZIĘKUJĘ ZA WSPÓLNIE SPĘDZONY ROK.
Do następnego kochani. (oczywiście na końcu parę zdjęć, tak jakby ich zawsze za mało było haha)