czwartek, 27 sierpnia 2020

Mogłoby być pusto, ale nie jest.

 

Jakiś rok temu powstał podobny post z naszego balkonowego ogródka. Czy ten będzie mądrzejszy, czy wniesie coś w czyjeś życie... Nie mam pojęcia, jedyne, co wiem teraz w tej sprawie to, by pisać. 

🌼


Dziś jest niebo, jak kocham, zachmurzone, a do tego wieje lekki wiatr, jest w sam raz. Spoglądam na to, co z Madre stworzyłyśmy na tym, co mamy. Uważam, że mamy ogrom, bo posiadamy balkon. Mogłyśmy marzyć o prawdziwym ogrodzie, narzekać, że tylko balkon w naszym posiadaniu. Stałby taki pusty, a my mogłyśmy, wciąż na niego wchodząc biadolić.

Ja jednak spoglądam na dziesiątki kwiatów, siedzę na krześle przy stoliku. Każdy detal tu dodany jest po to, by z marzenia stworzyć rzeczywistość. Te wszystkie przechadzki na targ po ziemię, po rośliny. Coroczne ględzenie, że w tym roku, to już na bank tyle kwiatów mieć nie będziemy, co zawsze kończy się tak samo. ;)


Każdy najmniejszy detal się liczy i tworzy piękną całość. 

Każdy detal ma niesamowitą wartość.

Mogę i podziwiam ogrody innych. Piękne altany, klimatyczne ścieżki, różnorodne kwiaty. Jednak żaden najpiękniejszy ogród nie równa się z naszym balkonowym, nie dla mnie.

Tu lampion został kupiony tak spontanicznie. Latawiec został wykonany przez Madre. Balustrada została pomalowana przeze mnie i Hermano, tu wszystko jest otoczone miłością, jaka nas łączy.


Każda zasadzona roślina, każde nawet spryskanie mszyc...wszystko jest ważne, bo wszystko ma na celu tworzenie miejsca z naszych marzeń.

Nie ma altany, ale jest dach nad głową.

Nie ma klimatycznych ścieżek, ale są baśniowe cienie na podłodze.


Od dawna ględziłam, że chciałabym mieć swoje okno ozdobne. Zastanawiałam się nad  kupnem, ale pomyślałam, że lepsze będzie własne. Madre deski kupiła, zaczęli z Padre tworzyć na naszym zacnym przedpokoju. Pamiętam, że wtedy akurat komentowałam blogi, ale oni doskonale mnie dekoncentrowali. Było głośno, było śmiesznie, były zabawne groźby typu:

Marek, ty zaraz dostaniesz z tej deski...

Zerkałam, co chwilę, bo to był przepiękny widok. Oczywiście sami chcieli zrobić i już. Nagle słyszę Padre: KRZYWO, PATRZ! WSZYSTKO JEST KRZYWE, A MÓWIŁEM, ŻE ŹLE, ALE TY SIĘ UPARŁAŚ BLA BLA BLA...

Madre: A tam krzywe, dobre jest.

Potem wymiana zdań, kogo to wina, że deski krzywo zbite. Poszłam, kazali mi spojrzeć, stwierdziłam:

Jest krzywe, ale mi się takie podobaaaa.

Padre nie mógł uwierzyć, ale widząc mój entuzjazm, w mig się rozpromienił.  Mama przybiła firankę, a ja zrobiłam detale i tak stworzyliśmy pamiątkę życia.

Okno to jest spełnionym marzeniem, bardziej niż spełnionym, bo wykonanym miłością do siebie nawzajem.

Nie jesteśmy idealną rodziną, ale na bank jesteśmy bardzo kochającą się rodziną.


Te ściany mogły być puste, ten stolik mógł być zwykłym stolikiem, a podłoga zwykłą podłogą.


Te ściany są pełne nas, ten stolik jest ozdobiony obrusem uszytym przez mamę, a ta podłoga jest miejscem magicznych cieni i pachnących kwiatów.



Czasami mamy 'narzędzia', choćby nikłe. Jedna osoba z dwóch doniczek z roślinami zrobi swój mały raj, a inna mając wielki ogród, codziennie spojrzy na niego bez emocji. Nic nowego nie napisałam, ale warto to przypomnieć, choćby mi samej.


Mamy swój balkonowy ogródek, jest naszą miłością, miejscem rozmyślań, łez, śmiechu, tworzenia. 

Pisze do Ciebie z tego naszego niezwykłego miejsca. Siedzę na niezwykłym krześle i patrzę na ściany, balustradę, podłogę pełne życia, pełne wdzięczności.

Mamy balkon i nie jest on pusty, jest naszym wymarzonym ogrodem, to nazywa się szczęście i wdzięczność.

Cieszmy się z tego, co posiadamy, z każdej filiżanki, do której można wlać ciepły napój, z każdego owocu, pełnego zdrowia, z każdego spojrzenia w twarz ukochanej osoby.


Dla Was ta sesja moja blogowa rodzinko.