niedziela, 22 października 2017

Wiele dróg...oj wiele. Szukajmy odważnie. 👣


Przez wiele lat zadawałam sobie pytanie: 'Którędy powinnam pójść?'
Drogi, które wybierałam, były różne. Jak to w życiu. Czasami wybierałam dobrze, a czasami źle. Jak każdy.
W moim przypadku można śmiało powiedzieć, że przynajmniej szukam

Bezpiecznie jest sobie ponarzekać, wmawiać, że to zły czas, nie jesteśmy przygotowani, nie, teraz nie. Sama sobie tak wmawiałam. Pewnie wiele straciłam. Staram się o tym nie myśleć. Nie ważne, ile razy się potknęliśmy, ile razy weszliśmy w nieodpowiednią drogę. Ważne, że nadal wstajemy, nadal idziemy. Nie ma  dla nas wyczerpanych dróg. Nie ma tylko prawo-lewo, przód- tył.




Wszystkie zdjęcia, które tu widzicie, ukazują Cieszyńską Wenecję, dzielnicę tego miasta. Nie chcę tu opisywać uroków tego miejsca. Niech zdjęcia przemówią. Te powyżej, zwykłe, takie sobie zdjęcie, a jednak kiedy je zobaczyłam, zrozumiałam, że fotografia zostanie ze mną już na zawsze, a ja będę się w niej szkolić. Nie pomyślałabym sobie, że właśnie to zdjęcie tak mnie uświadomi. Niby wiedziałam, że fotografia ze mną pójdzie przez życie, ale teraz to ZROZUMIAŁAM.



Wchodząc w tę dzielnicę, ZROZUMIAŁAM, że ja nadal odważnie szukam. Poszukuję miejsca dla siebie.
Kiedyś powiedziałabym sobie: ' Cieszyn...a co to takiego. Tam pewnie nic nie ma. Po co mam tam jechać. Ja marzę o prawdziwej Wenecji'.



Głupie myślenie, prawda... My jesteśmy, jako istoty ludzkie, bardzo omylni. Ileż razy było tak, że wydawało mi się, iż wiem, czego chcę, a całkowicie się myliłam.



Chciałam kiedyś być studentką, byłam tego pewna. Harowałam  dzień i noc, by dostać się na studia. W ciągu niespełna roku musiałam nauczyć się tego, co inni ludzie przez lata. Udało się. Trzy razy się udało. Trzy razy potrzebowałam, by zrozumieć, że to nie ja chcę być studentką, moi rodzice tego pragnęli dla mnie.
Ja chciałam tylko spełnić ich marzenia.



Zmarnowałam lata? Nie patrzę tak na to. Wiele osób mi to zarzuca, ale ja patrzę na to, jak na lekcję. Przecież zrozumiałam, że bycie studentką nie jest dla mnie ważne. Może kiedyś się stanie, ale to czas pokarze. Wiecie jaką ulgę poczułam...



W iluż ja szkołach byłam, w ilu miejscach. Począwszy od klubu gejowskiego po spotkanie chrześcijańskie. Ileż szans ludziom dałam i się sparzyłam. Ileż razy słyszałam, że marnuję sobie życie.
O NIE! Marnuje życie ten, co nie ma odwagi, by iść...nie zważając na to, ile razy już upadł i ile upadków może jeszcze zaliczyć.   



Może  sobie myślicie, a może nie. hehe Co te fotografie mają do tematu? Wiele. Każdy budynek, każdy obiekt, uzmysławiał mi, ile ja z siebie daję i wiecie co...moja droga  może jest zawiła, może jeszcze nie mam ukształtowanego życia, ale jest ono CIEKAWE.







Chodząc tymi uliczkami, czułam się, jak prawdziwy podróżnik, którym chciałabym być jeszcze bardziej.

Włochy to kraj, o którym śnię chyba codziennie. Dostałam taką namiastkę tego kraju. 💝



Co tam będę czekać, aż uzbieram kasę i wreszcie zobaczę upragnione Positano. Nie! Mogę jechać do Cieszyna, mogę jechać do pobliskiej wsi. Mogę i powinnam. Jadąc do lasu, mogę odkryć coś o sobie, o życiu. Nie musi to zaraz być Positano.



Ja szukam. Dzięki temu poznaję samą siebie, poznaję ludzi, poznaję życie. Uczę się.
Często jest tak, że idąc niepozorną drogą, znajdujesz skarb.
Tak odkryłam fotografię, blogowy świat, muzykę, ogrodnictwo, empatię...



Nie ma co czekać, aż będzie się odpowiednio gotowym, aż los ześle nam jakiś znak. Trzeba wyruszyć w drogę z tym, co się ma. Raz, drugi, a nawet tysięczny.
Na co czekać? Aż życie się skończy? Idźmy, szukajmy, doświadczajmy, uczmy się.
Poszukujmy, przemierzajmy nowe drogi i pamiętajmy:


 CZĘSTO NAJPIĘKNIEJSZE SKARBY CHOWAJĄ SIĘ TAM, GDZIE MYŚLIMY, ŻE ICH NIE MA.


Ja zawsze opisuję swoje doświadczenia. Jak tam u Was było?

Taka dzielnica Cieszyna, a tyle mi dała. ZROZUMIAŁAM, ŻE ROBIĘ DOBRZE. CIĄGLE IDĘ DO PRZODU. NA SWÓJ WŁASNY SPOSÓB I WŁAŚNIE TAK JEST DOBRZE. TAK JEST DOBRZE.

IDŹMY KOCHANI, PO PROSTU IDŹMY DO PRZODU. 💪

poniedziałek, 9 października 2017

Niespodziewane zauroczenie. 🌆


Witajcie kochani. Miałam napisać ten post, jak wyzdrowieję, ale już mi tęskno. Choroba trzyma mnie już drugi tydzień, no ale ważne, że jest już znacznie lepiej.

Marzę, by wyjść i poczuć, mają ukochaną jesień. Jest to pora dla mnie bardzo magiczna. Parę dni temu, kiedy jeszcze kaszel nie dawał mi spokoju, spojrzałam przez okno. Słońce pięknie oświetlało fruwające wszędzie kolorowe liście.
Pomyślałam...OH  JAKA SZKODA- mina mi zrzedła. Po chwili jednak mnie olśniło. Może i przez okno, ale widzę te wszystkie barwy. Wszystko się zmieniło. Każdego dnia starałam i nadal się staram, by mimo choroby i faktu, że muszę siedzieć w domu, spędzić miło czas. Dużo czytam, dużo piszę, dużo rozmawiam z bliskimi, choć głównie pisząc, bo gardło nie takie... Postanowiłam zająć się przerabianiem zdjęć, co bardzo lubię. Teraz piszę do Was, a przyjaciółka zrobiła wszystko, aby podarować mi radość. Mój pokój mieni się barwami, pachnie łąką. Sylwia zrobiła bukiety, przyjeżdżała do mnie tak niespodziewanie, chciała mnie uścisnąć. Takie gesty są najpiękniejsze. 💕



Dziś przychodzę do Was z wycieczką, którą bardzo miło wspominam. Obawiam się, że zanudzam Was wyprawami, ale będą też i inne tematy.


Zapraszam.





Gdzie tu pojechać? Sylwia w Cieszynie jeszcze nie była. Zresztą ja byłam tylko raz bądź dwa i mało widziałam. Zdecydowanie za mało. Wybieramy więc Cieszyn. Przed nami tylko niecała godzina drogi busem. 🚌




Powiem Wam, że nie wiem zbyt, co pisać. Całą wycieczkę wspominam naprawdę fajnie, choć nic specjalnego się nie działo. Mam na myśli...nic takiego jak goniące nas psy, czy zagubienie w lesie. 

Pogoda była piękna. Oczywiście upał był zgroziczny. Czy on za mną musiał wszędzie chodzić...😅



Najpierw odwiedziłyśmy zamek. Były tam urokliwe miejsca wypoczynkowe przyozdobione kwiatami.










Huśtałyśmy się na pięknych białych huśtawkach. Rozmawiałyśmy o życiu. Sylwia przygotowała mrożone owoce. Było bardzo przyjemnie.












Następnie spacerkiem udałyśmy się na Most Przyjaźni, gdzie zapomniałam zrobić nam zdjęcia. Mam tylko te zgrane kaczki.😆




Robiło się coraz cieplej. Przypomniało mi się, że w mieście tym jest dzielnica o nazwie Cieszyńska Wenecja. Nie pokażę Wam jej w tym poście, tylko w następnym. Chcę tylko zaznaczyć, że  od momentu, kiedy weszłam w tę dzielnicę, poczułam prawdziwą magię przygody.



Cały Cieszyn bardzo miło mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że panuje tam taka fajna atmosfera.

Wiecie co...miałam tam kiedyś studiować muzykę w Instytucie Muzyki. Studiowałam jeden dzień. Tyle mi wystarczyło, by zrozumieć, że to nie dla mnie. Jestem dumna, że dostałam się na uczelnie. Świat muzyki, jednak nie jest dla Agi. Taka sobie mała ciekawostka o mnie. :)

Miasto to zachwyciło mnie swoją architekturą. Nawet nie wiecie, ile zdjęć tu nie pokazałam. hehe
Kolory przepiękne, budynki tak od siebie różne. Jest tam, co fotografować.









Akurat, kiedy przyszłyśmy na rynek, odbywały się koncerty.
My usiadłyśmy pod parasolką, w urokliwym miejscu z mrożoną herbatą, z sernikiem i ogromną ilością płynnej czekolady.




Muzyka przygrywała, gołębie stadami tańcowały na niebie, a my... rozmawiałyśmy o miłości.



Grał fajny zespół. Obie czułyśmy się dobrze. Na rynku również stały białe, drewniane huśtawki. Nie mogłyśmy sobie odmówić.

Takie dwie trzydziestojednoletnie kobitki huśtały się na całego, śpiewały, śmiały się z samego faktu, że huśtawka znajduje się już w innym miejscu niż z początku. O tak...huśtałyśmy się mocno.

Oto króciutkie wideo, które nagrałyśmy dla mojego hermano.




Kochani, zapraszam do Cieszyna. Mnie, jak już wspomniałam, to miasto bardzo miło zaskoczyło. Jest urokliwe i myślę, że będzie jeszcze piękniejsze. Dbają tam o to.



Nie jest to post pełen przygód, ale jest dla mnie ważny. Wycieczka ta dała mi prawdziwą radość. Zaskoczyło mnie, że tak dobrze się tam czuję. Patrzyłam na Sylwinkę i dziękowałam Bogu za tą Bratnią Duszę.


Choćby głowa Ci zwisała na łańcuchu. hahahaha

Kochana, oby jak najwięcej takich wypraw.



Na razie  moi drodzy. Do następnego. Dużo zdrówka.