niedziela, 8 marca 2020

Sposób postrzegania. Kotek nauczycielem.



Czasami naprawdę nie wiem. Iść, w którą stronę powinnam.?
Czasami zagubienie bierze górę. Wybór i tak padnie, bo nawet stanie w miejscu to wybór. 
Kiedyś usłyszałam mądre słowa i to nie od jakiegoś guru. Słowa wypowiedział Urahara z japońskiej anime Bleach. Urahara i Ichigo wpadli w pułapkę. Ichigo zaczął się denerwować, bezsensownie walić w drzwi. Urahara ze spokojem w głosie powiedział:
Uspokój się! Skupmy się na tym, co TERAZ możemy zrobić, co TERAZ jest w naszej możliwości. 
Nie pamiętam dokładnie słów, ale przekaz  jest wyraźny. Słowa te stały się moim mottem i bardzo mi pomagają w najważniejszej ze szkół, szkole życia.


🙕🙖





Pewnego dnia, w którym słońce delikatnie oświetlało jesienne barwy ziemi, poznałam tajemniczego kotka. Czarno-biała piękność pojawiła się tak nagle. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to jeden z moich nauczycieli. Sylwia zachwycała się jego wąsami, piękny to kotek.




Szłyśmy na punkt widokowy zobaczyć z góry jezioro błękitne i wszystko wkoło niego.  
Droga prowadziła przez las, a że była to jesień, to moje serce było tym bardziej uszczęśliwione. 
'On za nami idzie, kot nas szpieguje.'
My stajemy i on staje. Zapowiada się na to, że kotek chce nam towarzyszyć.
Jego obecność spowodowała, że poczułam się jakoś inaczej. Kotek zaczął stawać się naszym przewodnikiem, przyjacielem, nauczycielem, a także ochroniarzem. Wydawał się mówić:
'Nie bójcie się, czuwam.'




Las stawał się coraz bardziej baśniowy. Przepełniały go barwy pełne ciepła, a zarazem tajemniczości. Drzewa wydawały się takie skryte, jednak jakby chciały coś powiedzieć. 







Łatwo było wybrać drogę, akurat tu wiedziałam, gdzie chcę iść.
Pomyślałam sobie: Wielu tędy szło. Jedni z uśmiechem na twarzy, inni bez entuzjazmu. Jedni zamyśleni, drudzy cieszący się chwilą. W tym momencie byłam z siebie dumna, a przecież nic takiego nie robiłam, szłam. Tylko właśnie o to chodziło, szłam, delektując się magią chwili.
Dla mnie ten kotek był czymś niesamowitym i nadał tej krótkiej wyprawie czegoś ponad to, co mi znane. Byłam dumna z tego, że cieszę się chwilą, właśnie z tego.




Kotek jakby mówił:
'Chodźcie, ja was ochronię i zaprowadzę na samą górę. Chodźcie, jesteście bezpieczne.'

Wydawało mi się, że jest on jakiś taki inny. Możliwe, że tylko mi się wydawało. Choć uważam, że Mister Kot miał w sobie coś i to coś było naprawdę unikalne.






Na górze spotkaliśmy starszego pana. Wjechał na rowerze na górę, podziwiam. Odbyła się krótka rozmowa, pan był przyjacielsko nastawiony. Wyjaśnił nam, że to kotek bodajże szkolny. Podchodzi do przyjezdnych i odprowadza ludzi właśnie w to miejsce. Znika, dopiero kiedy zwiedzający są bezpieczni na dole, na samym starcie wyprawy.
No właśnie, start.
Startem można sobie wyobrazić początek drogi na wzgórze. Wejście na szczyt można uznać za sukces. Jeśli ten szczyt szczerze cieszy, to prawdziwy sukces. Jeśli droga powrotna również jest ceniona, to brawo, dobrze zdajesz egzamin. Wracasz do punktu startowego i tam decydujesz, co dalej. Ja zdecydowałam zwyczajnie iść, docenić i z radością, oczywiście też z nostalgią myśleć o kotku i całej magii tego miejsca.
Kotek zaprowadził i odprowadził, był kolejnym nauczycielem. Zostawił 'na stracie', zostawił już nieco mądrzejszymi.
Osobiście mi powiedział:
Można mnie odebrać, jako zwykłego kota.
Można się mną zachwycać.
Można uznać, że się przyczepiłem i przeszkadzam.
Można uznać mnie za przewodnika.
Można nie zwracać na mnie uwagi.
Można dzięki mnie się czegoś nauczyć.
Decydujesz.



Byłam z siebie dumna, że właśnie tak odebrałam tego mojego zaskakującego nauczyciela. Nigdy nie zapomnę kotka, który nauczył mnie tak dużo. 







Jaką drogą teraz idę? 
Ciekawą, tajemniczą. Nie myślę za dużo o drodze, staram się skupiać na każdym kroku z osobna. Tu jestem, chcę zrobić, by to TERAZ było dobrze spożytkowane.

Jesteśmy tu razem, jesteśmy duchowymi przyjaciółmi.
Jesteśmy blogową rodzinką.
Jesteśmy nauczycielami, jesteśmy uczniami.