Chcę napisać o czymś ważnym, o czymś, co spotyka mnie regularnie, coś, co wyniszczało mnie przez lata. Wierzę, że to, co napiszę, będzie komuś przydatne.
Od lat borykam się z tym, że niektóre bardzo bliskie mi osoby, widzą mnie zupełnie inaczej, niż jest w rzeczywistości. Osoby te bardzo niszczyły mi poczucie własnej wartości. Szczególnie za młodu. Teraz już zrozumiałam, że widzą oni to, co chcą widzieć, a ja przecież nie jestem tym, kim oni mnie widzą.
Jak mnie widzą, jak widzieli:
Aga, stara panna, coś jest z nią nie tak. Szuka księcia z bajki.
Aga, ciągle tylko leży, nic się jej nie chce.
Aga, nic nie doświadczyła.
Aga, nic nie potrafi, nic nie rozumie.
Aga, nie ma nic do powiedzenia, a jej problemy to żadne problemy.
Aga, królowa wielka (czytaj leń, czytaj bezczelna).
Aga zawodzi.
Aga jest jakaś dziwna, nie żyje tak, jak na jej wiek przystało. Może powinna iść do psychologa...hmmm
Aga nie nadaje się do niczego, bo przecież nic nie potrafi WYSTARCZAJĄCO dobrze.
Mogłabym jeszcze wypisać tego więcej. Tekst ten jest dla wszystkich, jest po to, by pomóc, by uzmysłowić, że wiele osób tak ma, by uzmysłowić coś osobom, które tak robią oraz tym, które są ofiarą ślepców.
Od lat wmawia mi się, że nic nie doświadczyłam w życiu, a raczej, że to, co mnie spotkało, jest niczym, nic nie wiem, nie rozumie, co to życie.
Wiecie, jak to jest? Na pewno, wiele z Was wie. Robisz, co możesz, całymi dniami czymś się zajmujesz, uczysz się języków, pomagasz, jedziesz w odwiedziny do bliskiej ci osoby i zamiast spędzić miło czas, wysłuchujesz przykładowo: ' Powinnaś zrobić to i to, czemu ty nigdzie nie wychodzisz, czemu nie masz znajomych. Język angielski? Ty tylko leżysz. Co? Ty sprzątasz? Na pewno mama wszystko za Ciebie robi. Myjesz okna??? Niemożliwe. Przez te stawy do niczego się nie nadajesz'. Jak to teraz piszę, to chce mi się śmiać, kiedyś pewnie bym się popłakała. Jakie oni brednie mi wciskali i nadal potrafią wciskać.
Lata tłumaczyłam im, udowadniałam, jak ich obraz mojej osoby różni się od prawdy. Ileż razy pytałam, skąd im się to bierze, ileż rozmów odbyłam. Gadałam jak do ściany. Teraz już przestałam, ile można. Widzą to, co chcą widzieć.
Mogą słyszeć, jak mówię po angielsku, a i tak usłyszeć potrafiłam takie zdanie bez sensu: ' Pewnie mówisz byle co, i tak nie rozumiemy, więc możesz zmyślać.'
Widzą, że co chwilę coś robię, ale i tak usłyszę, że nie robię nic. Już to olewam. Postanowiłam ograniczyć kontakt z tymi osobami do minimum. Osoba, która powinna być moim wsparciem, tylko mnie ciągnie w dół. Skończyło się!!!! Nie można z nimi nawet porozmawiać, oni widzą tylko swoje racje, oni przeżyli najwięcej, oni wiedzą wszystko, ty nie wiesz nic. Jeśli już wiesz, to podlega to długaśnej analizie, czy to na pewno jest prawdą, to o czym mówisz.... hmmm.
Piszę ten tekst dla wszystkich niedocenianych. Nie słuchajcie tych bredni, nieważne kto je wypowiada. Powtórzę się, LUDZIE WIDZĄ TO, CO CHCĄ WIDZIEĆ. My nie jesteśmy wersją, którą oni sobie wytworzyli. Widocznie sami mają kompleksy, niespełnione marzenia, jakiś problem ze sobą.
Nie daj sobie wmówić, że nic nie wiesz, że nic nie doświadczyłeś, nie daj sobie wmówić, że jesteś kimś innym niż w rzeczywistości, że żyjesz nie tak, jak powinieneś w danym wieku, nie daj sobie wmówić, że nie masz nic do powiedzenia, że nic nie potrafisz. Nie słuchaj tego.
Ludzie tak często są wyniszczani przez ludzi. Wierzę, że jeśli już tu jesteśmy na tym świecie to po to, by być szczęśliwymi i rozdawać to szczęście, dzielić się doświadczeniami, pomagać sobie nawzajem. Jeśli ktoś nie widzi Twojej wartości, to bardzo mi przykro, jest zakompleksionym ślepcem.
Nie ma co się trzymać takich osób, nawet jeśli to rodzina. Nie mówię, że te osoby są złe. Ja oczywiście nadal odwiedzam, nadal się troszczę, bo jednak uczucia są, ale te osoby mało o mnie wiedzą. Każda moja pasja, marzenie im nie odpowiadało, więc skończyłam dzielić się z nimi moim życiem tak, jak kiedyś. Jest mi z tym lepiej. Im może nie, ale nie obchodzi mnie to. Już nie. Czasami chcę im coś powiedzieć o fotografii, ale tylko zaczynam i już żałuję, więc praktycznie nie wiedzą już nic. Ja za to czuję się wolna!!!!
Takim osobom zawsze jest za mało. Uczysz się jednego języka i zamiast dostać wsparcie, to słyszysz, że wypadałoby nauczyć się drugiego, a najlepiej i trzeciego, bo przecież córka sąsiadki zna ich pięć. No tak i zawsze inni są bardziej wykształceni, szczęśliwsi, spełnieni, obrotni.... Masz dużo zajęć, masz dużo zainteresowań, ale jesteś leń śmierdzący, bo parę lat temu nie poszłaś na studia.
Bliska mi osoba myśli, że ja w ogóle ludzi nie znam, że z domu nie wychodzę, tylko leżę, albo bezużyteczne rzeczy robię, rzeczy nic nie warte, bo przecież pasje nic nie są warte, nie zarabiam na nich, więc co to warte, nic. Żałosne. Naprawdę śmiać mi się chcę z takich osób. Oni oczywiście idealni są, a jak już popełnią w życiu błąd to przecież nic takiego. Ty jak popełnisz błąd, to już trzeba Ci go przypominać przez długie lata, tak byś nie zapomniał, nawet jeśli błąd już naprawiłeś.
To jest smutne, że osoby, które mogłyby być i powinny być dużą częścią mojego życia, postanowiły wybrać inną drogę. Ich wybór, nie mój.
Osoba, która jest głównych bohaterem tego szajsu, chyba nawet nie wie, że fotografuję, nie ma pojęcia o blogu, nie wie, jakie mam marzenia. Już nie wie. Wszelkie próby nawiązania bliższego kontaktu z tą osobą kończyły się zawsze tak samo. Osoba ta nie zasługuje na to, by znać moje marzenia. Osoba ta wie lepiej, jak powinnam żyć. Z moich marzeń i tak nic nie będzie. Osoba ta i tak widzi swoje. Szkoda już mojego czasu.
Tak jak pisałam, choroba wiele we mnie zmieniła, ukazała mi jakim silnym człowiekiem jestem. Ukazała ile we mnie wartości. Nie mam zamiaru wysłuchiwać, że nic nie wiem o życiu. Zabawne jest to, że ta osoba wie, ile mnie spotkało. No ale jest ślepa. Wielka szkoda.
Ten blog nie jest 'cukierkowy', czasami obawiam się coś napisać, teksty są długie i bez owijania w bawełnę. Wierzę, że powinniśmy dzielić się doświadczeniami. Nie udawać, że wszystko jest ok, kiedy nie jest. Znam tylu ludzi udających, że jest dobrze, że jest niemal idealnie, a w sercu wszystko im już z rozpaczy krwawi. Wierzę, że takie historie będą komuś pomocne i będę się nimi dzielić. To jak mało w życiu przeszłam, dowiecie się z czasem. Sami ocenicie.
Takie podsumowanie:
Proszę absolutnie nie zwracać uwagi na takie brednie na wasz temat!!!
Tylko ty wiesz, co przeżyłeś, gdzie byłeś, co się zmieniło, co Cię nakręca, gdzie chcesz dojść, ile pracy w coś wkładasz, ile wysiłku coś Cię kosztowało.
'Ślepcy', tak ich nazywam, niech widzą sobie, co chcą... Nie pozwól jednak, by wygrali, nie pozwól, byś został pokonany przez kłamstwa wyssane z palca i to przekrzywionego.
Pamiętaj! Ich wizja ciebie nie jest tym, kim naprawdę jesteś!!!
Rób swoje, nie słuchaj ludzi, którzy nie dostrzegają Twojej wartości. Płacz, jeśli musisz, ale nadal walcz o siebie. Nie zabijaj swojego potencjału przez takich ślepców!
Za dużo już widziałam zmarnowanych ludzkich potencjałów. Nie bądźmy jednym z nich.
Walcz o siebie, pokarz na ile Cię stać, nie im, bo im i tak pewnie będzie za mało, ale SOBIE.
Dziękuję za przeczytanie tekstu. Prosto z życia wzięty. Napisany przez osobę, która już nie wierzy ślepcom i jej życie dzięki temu zmienia się na lepsze.
Chcę jeszcze na samym końcu podziękować Basi z bloga: http://5porroku.blogspot.com
Zapraszam serdecznie do odwiedzin.
Basia po przeczytaniu tekstu o mojej pracy i chorobie zapytała się, czy nie chciałabym poczytać poezji. Chciałam i już ją mam. Przyszła bardzo szybko. Jakież moje zdziwienie było, jak przeczytałam, kto jest autorem. Barbara Wójcik, tak, ta Barbara.
Droga Basiu, już zaczęłam czytać. Już sam wstęp mnie oczarował. Wiersze są pełne mądrości i takie pozytywne, dają też do myślenia. Pisane nieskomplikowanym językiem. Czyta mi się bardzo przyjemnie. Polecam wszystkim tę książkę, wszystkim lubiącym poezję sercem pisaną. Dziękuję.
Do następnego.💗