Nie każdy może doświadczyć takiego piękna, nie każdy potrafi je docenić.
Wielu pragnie, wielu się zawodzi.
Czasami ci, co pragną, mając niewiele, doceniają najdelikatniejszy gest mówiący: LICZYSZ SIĘ DLA MNIE.
Czasami ci posiadający nie dostrzegają daru.
Dzięki Bogu są też ci, co ten dar doceniają i pielęgnują każdego dnia.
❧
Spoglądam na Nią, jest piękna, dla mnie jest idealna. Lubi mi dokuczać, nazywa mnie czasami 'pasztetową'.
Nie obawiajcie się, ja się potrafię odwdzięczyć.
Madre: To, o której idziemy na targ Pasztetowa?
Córka: Tylko odpiszę i idziemy... Paprykarzowa.
Spojrzy na mnie tak, że aż boję się odezwać. Zaraz jednak ukarze najpiękniejszy uśmiech świata. Lubimy sobie dokuczać. Dziwnie okazujemy sobie miłość. Mina dla wielu mówiąca: spadaj ćwoku, dla mnie oznacza: kocham cię. My na spacerze nie idziemy normalnie, musimy się poszturchać, klepnąć w basik, czy szantażować. Dziwna ta nasza miłość, dziwnie okazywana, ale jednak okazywana.
Zawsze jest ze mną. Wierzy we mnie, wierzy w moje marzenia. Wierzy, że podniosę się z każdego upadku i pokonam najcięższą z prób. Stara się, bym dostrzegła swój potencjał, stara się, bym zobaczyła to, co ona widzi we mnie. Robię to samo.
Pamiętam jej łzy, brak wiary. Chciano ją awansować. Zupełnie nie wierzyła w siebie. Razem z bratem siedzieliśmy z Nią dniami i uświadamialiśmy, że da sobie radę. Ukazywaliśmy jej to, co było dla niej niewidoczne. Czy dała radę? No oczywiście. Budzi mój podziw coraz bardziej.
Pokłócić też się potrafimy. Łatwo się godzimy, zazwyczaj obie w szloch i po sprawie. Ileż błędów obie popełniłyśmy, ileż jeszcze ich pewnie popełnimy. Jednak ani jedna, ani druga nie zapomina, co oznaczają słowa MATKA- CÓRKA.
Pamiętam nasze pierwsze wakacje w Łebie, wiele lat temu. Wycieczka ta była dla mnie wielkim przebudzeniem.
Kiedy tylko mamy okazję, to wspólnie jedziemy do tego urokliwego miejsca. Nazywam Łebę- naszym miastem.
Obie byśmy najchętniej nad morzem zamieszkały. Lubimy chadzać po nadmorskich uliczkach i wyobrażać sobie, że mieszkamy w jednym z domów z ogrodem, ma się rozumieć. hihi
Mamy swój mały na balkonie i też bardzo cieszy. Właśnie na nim siedzę. Spoglądam na niebo pełne szarych chmur. Jest jedno miejsce, prześwitują z niego promienie słońca. Jednocześnie delikatny deszcz opada na ziemię jakby w zwolnionym tempie.
Wiem, odbiegam od tematu, ale nie ma przyjemniejszego pisania niż to płynące naturalnym torem.
Wracam wspomnieniami do nadmorskich klimatów. Nawet nie wiecie, jaką tam burzę przeżyłyśmy. Ba... nawet rekiny widziałyśmy!
Wyobraźcie sobie, wracamy lasem. Nagle postanawiamy skręcić w stronę plaży. Klepiemy sobie o... jakbym ja to pamiętała, powiedzmy, że o jedzeniu, bo lubimy jeść. haha Nagle patrzę w prawo, a tam golasek. Patrzę w tył, a tam cała grupa golasów.
Mówię do mamy:
' A ty wiesz, że idziemy plażą dla naturystów?'
'Żartujesz!'
Rozgląda się, jej twarz blednie, widzę przerażenie.
'Chodź, idziemy. Szybko!!!!'
Coś ją onieśmielało, ja znów szłam i śmiałam się z niej praktycznie do łez.
No, a teraz REKINY NAD POLSKIM MORZEM.
Ktoś się wydziera za nami, cóż się tam dzieje...
Sekundę po widzimy małego, puszystego pana wskakującego w morze.
' Tomek.... Tomek, ratunkuuuuuuu. Rekin mnie atakuje... aaaaa.'
Leci Tomek.
'Paweł, Paweeeeeł! Już lecę! Uratuję cię!'
Biegali wkoło, lat około pięćdziesięciu. Wskakiwali nawet do małych kałuży. Darli się, nakładali klapki na dłonie, nosili siebie, swoje kobiety. Byli prawdziwą radością, ludźmi cieszącymi się chwilą. Rozdawali dobrą energię na wszystkie strony świata. Szłyśmy koło nich całą drogę z wydm, które ubóstwiam.
Zapamiętam te dwa rekiny. Jeden z nich chciał mnie wciepać do morza, ale przyuważył aparat... uff. :D
Śmiałyśmy się na całego, oni naprawdę powodowali, że świat stał się na chwilę jedną wielką zabawą, taką, jaką doświadcza dziecko.
Obie lubimy taki typ ludzi.
Tak sobie myślę, ile chwil wspólnie z mamą przeżyłyśmy. Były te pełne śmiechu i te pełne łez. Zachody słońca, ich barwy. Mama obserwowała mnie z aparatem, ja ją wpatrzoną w lampiony, wypuszczane przez ludzi. Każda chwila z Nią jest ważna. Nie każdy może napisać, że ma najwspanialszą mamę, ja mogę. Nie chwalę się, a cenię. Może ktoś z klapkami na oczach dostrzeże swój DAR.
Kubek herbaty podany, kiedy leżysz z gorączką.
Pyszny posiłek na pocieszenie po ciężkim dniu pracy.
Telefon z zapytaniem, co porabiasz.
Wsparcie, kiedy czekasz na wyniki.
Przytulenie bez okazji.
Wiara, pomimo że ty jej masz mało.
Wspólny spacer, zabranie okruszka z buzi.
Przykrycie kocem, kiedy marzniesz, śniąc o czymś.
Wspólne oglądanie gwiazd, czy nawet wspólny poślizg na trawie i to prosto na zadek.
BEZCENNE.
KOCHAM CIĘ MAMO.
Wszystkim życzę takiej mamy.
Wszystkim matkom rozumiejącym i tym szczerze starającym się zrozumieć słowo MATKA, biję BRAWO. Jesteście SKARBEM WIELKIM.