niedziela, 17 lutego 2019

Mały/ wielki przekaz.




Uwielbiam takie chwile, siedzę, nic konkretnego nie robię, aż tu nagle zmienia się tak wiele.
Ciągle siedzę w tym samym wiklinowym fotelu, lecz czuję się inaczej. Nic takiego się nie stało.
Przeczytałam tytuł, włączyłam filmik na Youtube i zrozumiałam, ile dobra sama sobie daję. Wzruszyłam się, nie płakałam. Poczułam, że kolejne drzwi świadomości zostały otwarte.
Czym jest szczęście? Nie wiem, co odpowiesz. Znam swoją odpowiedź na to pytanie.


★☆★



'Nie posiadasz faceta, dzieci, pełnoetatowej pracy. Ciągle szlajasz się z tym twoim bratem. Weź, zrób coś ze sobą. Nie jesteś, nie masz prawa być szczęśliwą.' Słyszę czasami te zdania, nie są tylko wytworem wyobraźni.



Jednak cóż mogę powiedzieć, jestem szczęśliwa. Nie skupiam się na tym, czego nie mam, co wypada w moim wieku, co ogół myśli, jak powinno wyglądać życie. Budzę się i zasypiam z szumami w uszach. Budzę się szczęśliwa. Jeny, no szumi, nieco mniej, ale szumi. Już tu wchodzi moja radość, bo mniej to już niezłe szczęście. Wskakuje na mnie Timmi, jakiż on uśmiechnięty. Cieszy się, że mnie widzi, a ja cieszę się, że widzę go, że mogę utulić. Szumy jakoś tak schodzą na drugi plan. Wychodzę na spacer, bawię się z Timmim patykiem.





Jeśli stawy zabolą, to robię wszystko, by im pomóc, zresztą codziennie im pomagam. Nie skupiam się na bólu, a na tym, by go zminimalizować. Nie skupiam się na problemie, a na tym, by jakoś go rozwiązać, nauczyć się czegoś wartościowego, choćby prawdy o sobie. Udaje się.
Choćby nie wiem co, staram się widzieć dobro. Teraz kiedy towarzyszą mi szumy uszne, staram się jeszcze bardziej. Wybieram, co najważniejsze, nie co wypada, a naprawdę sensu w tym brak.
 Czy jestem mniej szczęśliwa od człowieka w pełni zdrowego, z drugą połówką, dziećmi i furą kasy? Nie.
 Ja po prostu zaakceptowałam swoje życie takim, jakie jest. Nie oznacza to, że się nie staram. Doceniam i widzę, ile dobra mam wkoło. Nie porównuję się z nikim, jak już coś to się uczę. 






Wiecie, że jesteście dla mnie wielkim darem, pamiętajcie. Za mało okazujemy sobie sympatię, nie tu na blogu, ale mam wrażenie, że w świecie coraz tego mniej.



Tylu ludzi posiada niemal wszystko, a jakby nie mieli nic. Oczywiście mają, ale czy doceniają... o to właśnie chodzi.
Ja to robię i chyba nigdy nie czułam się ze sobą tak dobrze. Byłam zdrowsza, zakochana, ale również 'ślepa'.



Kocham Cię naturo, kocham Cię fotografować, jesteś moją ukochaną modelką. Kocham Was sznurki wszelakie. Cienkie, grube, jasne, ciemne. Kocham tworzyć makramy. Kocham Cię mój stary, rozklekotany rowerze, a najbardziej kocham bliskich.







Czasami trzeba popłakać, czasami trzeba pomarudzić. Robię tak, bo jestem człowiekiem. Pozwalam sobie na te wszystkie emocje. Rozumiem siebie dużo lepiej. Możesz mnie zobaczyć rozzłoszczoną w sklepie, możesz.
Możesz mnie również zobaczyć, jak skaczę po śniegu i wyję jak wilk, możesz. To wszystko jestem Ja, nie ukrywam siebie. Jestem pełna niedoskonałości i pełna piękna.






Nie jestem Tobą, a ty mną. Idę swoją drogą, a ty swoją. Moja może być dla Ciebie niezrozumiała. Najważniejsze, że ja ją rozumiem, a do tego się nią cieszę. Czy Ty cenisz swoją?



Nawet mówię: 'To pierwsza wycieczka z moimi kumplami szumami' i jadę pełna miłości. Otacza mnie Ona, bo skupiam się na swych towarzyszach, na muzyce, na widokach. Rozglądam się i widzę, ile cudów jest ze mną.
Bywa ciężko, ale starajmy się dostrzegać, co posiadamy. Nie czekajmy, bo życie również nie czeka.




Obok stoi mała doniczka z Hiacyntem. Krzywo jakoś rośnie, no tak, do rodziny nieco 'szurniętej' taki Hiacynt pasuje. ;) Dopiero się rozwija, jest biały, a jego końcówki jakby pędzlem pomalowane na zielono. Te kwiaty są tu dla mnie, a ja jestem dla nich. Pomagam im urosnąć, dojrzeć, a one pomagają mi dostrzec więcej dobra. Dużo zła się dzieje, ale nie oznacza to, że przymknę oczy na dobro, że przestanę, by to Ono mną kierowało.







Wkoło śniegu pełno. Idę z hermano wąskim chodnikiem w stronę targu. Zaraz przejdziemy koło uroczej kwiaciarni, która obecnie jest pełna zimowych ozdób. Na wprost widzę kobietę i mężczyznę, zaraz będzie trzeba się wyminąć. Niespodziewanie naszą wspólną drogę przecina stado gołębi, lecą tak blisko.
Ja do hermana: Jak bosko, widzisz.
Pan z naprzeciwka: Ja pier....
Pani, jego towarzyszka: 😠



Ten sam moment, zupełnie inne reakcje. To tylko takie małe/duże przesłanie. Dla mnie, dla Ciebie, dla Nich.



Jeśli mimo bólu, wszelakich kłód rzucanych pod nogi potrafisz się szczerze uśmiechnąć i spowodować uśmiech u innych to czas, by samemu sobie zaklaskać, samemu sobie podziękować.

Dziękuję Agnieszko. Do dzieła kochani, podziękujmy sobie. 👏