niedziela, 2 lutego 2020

Zamknij, otwórz, a potem sprawdź, co widzisz? Podoba Ci się?



Witam, wreszcie mogę do Ciebie napisać. Długo mi zeszło, życie potrafi zaskoczyć. Ty planujesz, a los swoje. Czasami to dobrze, a czasami nie. Cieszę się, że mogę znów Ci coś opowiedzieć, cieszę się, że los mi na to pozwala.
Wiesz co...ona znów to zrobiła. Nagle napisała:
'Jedziemy nad morze. Potrzebujesz tego i ja też. Wiem, że nie masz kasy, stawiam i już!'
Po chwili wraz z przyjaciółką zostało wybrane nadmorskie miasto.
Ona tak serio, czy to dzieje się naprawdę...
Zamówiła pokój, sprawdziła ceny biletów. Trzeba w najbliższą sobotę jechać i kupić cztery bilety, tam i z powrotem. 
Ona nie żartuje, jedziemy!
⫷⫸






Uwierz, mnie naprawdę słów brakuje. Byłabym głupcem, słysząc pytanie:
Jesteś szczęśliwa?
Odpowiadając nie lub że jestem, a w myślach wymieniać to, co mi nie gra, czego mi brakuje.
Byłabym głupcem, gdybym tak odpowiedziała. Byłabym głupcem, skupiając się na tym, czego mi brak, nie widząc, co już posiadam.
Jestem szczęśliwa, a Sylwia jest darem, którego słowa tu zawarte nie mogą opisać.



Było to w listopadzie 2019 roku. Cieszyłyśmy się, że jedziemy, że będzie mało ludzi. Chciałyśmy być niemal same, my i morze, my i mewy, my i nadmorski powiew. Pierwszy raz odwiedziłyśmy Międzyzdroje. W mig skumplowałyśmy się z taksówkarzem, którego nie zapytałyśmy o imię. Jakim cudem, nie wiem. Choć powiem Ci, że gadaliśmy jak starzy znajomi. Usłyszałyśmy wiele opowieści, śmialiśmy się szczerze i na cały głos i z byle czego.




Pamiętam lasy w barwach jesieni. Nie wiem, jak Ty, ale ja kocham lasy ubrane przez Panią Jesień, choć może to Pan Jesień. ;)




Pamiętam zachody słońca, jakież one były piękne. Jeden był pełen fioletów, moich fioletów.
Zamykałam na sekund parę oczy.
'Sylwia, zamknij na chwilę oczy, potem je otwórz. Choćbyś stała w raju, w nadzwyczajnym miejscu. Choćby to był sen, niesamowity sen'.
Czuła to.










Zamykasz oczy, ciemność.
Otwierasz oczy, morze tańczy, mewy tańczą, niebo nawet tańczy. Barwy jak z bajki. 
Piasek błyszczy, woda błyszczy, lekki wiatr powiewa.
Mało ludzi, jestem ja i Sylwia.






Stoimy przy brzegu, bujamy się, podśpiewując. Byłabym głupcem, skupiając się na tym, że mróz, że buty przemokły. No przemokły, ale to nieważne. Ta chwila była perfekcyjna.
Byłam z Nią, w ręku trzymałam aparat i czułam uśmiech Matki Natury. Uśmiechała się prosto do nas, a my uśmiechałyśmy się do Niej.





Ciepłe herbatki z owocami w środku, pyszne ciastka, pyszne jedzonko. Pamiętam, był taki wieczór, nazwałabym go: wieczorkiem prosiaków. Jadłyśmy praktycznie cały czas, chyba zjadłyśmy niemal wszystko, co miałyśmy. Taka pierdoła, a my się śmiałyśmy same z siebie. Nagle ten wieczór stał się jednym z piękniejszych.
Tylko dlatego, że jadłyśmy i jadłyśmy. 
Pewnie się zgodzisz, że często te najpiękniejsze chwile, to te z pozoru najzwyklejsze. 
Wielu szuka złotej rybki, nie ceniąc, że siedzi nad malowniczym jeziorem. Czasami nawet nie ceniąc bratniej duszy obok.




Och, uwierz, ten wyjazd był nam potrzebny. Opowiadając Ci, zaczynam sobie przypominać, zaczynam słyszeć głos morza. Chyba Ci jeszcze nie mówiłam, że zbieram nadmorskie kamyczki. Nie wiem dlaczego, ale wierzę  w ich moc. Lubię iść wzdłuż brzegu, jeśli kamyk jest mi pisany, to go znajdę. Kieszenie kurtki ciężkie, nieważne. Spoglądam na moje kamyczki, pisząc teraz do Ciebie. Niebieskie, białe, a nawet zielone. Przyglądając się im, odkrywam nowy, zagadkowy świat. Fascynujące.




Wiesz, ja nie umiem oddać tego, co czuję w sercu, jakoś mi to dziś nie idzie. Chcę Ci powiedzieć, właściwie napisać... Olać to, czujmy się, jakbyśmy odbywali rozmowę. Wracając, chcę, by wszyscy wiedzieli, że mam przyjaciółkę od serca. Chcę, by Ona czuła się kochana, wartościowa. Chcę, by  nigdy nie zapomniała, że jest szczerze kochana. Przyjaźń nie jest łatwa, ale jak kochasz, to przezwyciężysz ciężkie chwile. Takiej miłości nie da się zastąpić niczym.




Wolisz być bogaty i smutny?
Wolisz być biedny, a kochany?
Jesteś bogaty, a biedny?
Udajesz bogatego, a w środku nie masz grosza przy sobie?
Cenisz?
Okłamujesz siebie?
Widzisz?
Cenisz?

Nie wiem, skąd te pytania, jakby same się napisały. Może są dla kogoś, kto ich potrzebuje, może to Ty, a może ktoś inny. Wypowiedziane, a więc wiem, że dla kogoś.







Każdy rzucony  skrawek chleba, każda ptaszyna i każda fala złożyły się w całość i ta całość była cudem. Nigdy nie zapomnę spokoju, rozmarzonej twarzy Sylwii, chcę ją taką widzieć często.






Zamknij oczy na chwilkę, otwórz.
Co widzisz?
Ja teraz widzę Timmiego, leży obok mnie. Hermano szykuje obiad i szuka chyba oleju. To jest obraz, który kocham.
Co widzisz, napiszesz?


Ps. Lubię z Tobą rozmawiać.






Dziękuję za to foto Sylwinko. :-*