To znów jeden z tych postów, które nie wiem, jak zacząć. Zacznę od podziękowań dla tych, którzy pytali, gdzie się podziewam, dla tych, od których otrzymałam piękne kartki, wiadomości. Jesteście absolutnie cudowni. Dziękuję również tym, którzy pomimo mojej małej aktywności blogowej, nadal ze mną zostali. Każdy z Was jest dla mnie ważny.
Przyznam, że miałam różne myśli, począwszy od zakończenia blogowania, jakieś takie lęki, by napisać... Dla wielu ten blog jest odskocznią, miejscem, gdzie można poczuć się lepiej i to mnie niesamowicie cieszy. Jednak ostatni rok, a nawet więcej to pasmo wysokich gór do przejścia, którymi nie chciałam Was zasmucać w żadnej formie. Potem jednak pomyślałam, że niestety przemawia za mną lęk i zwykłe zmęczenie, bo wielu z Was nie raz mi udowodniło, że jesteśmy tu na dobre i na złe.
Dlatego raz jeszcze...dziękuję.
Pominę wiele, bo nie chcę samej sobie dokładać stresu. Zdjęcia, które tu zamieściłam, są z początku jesieni zeszłego roku i miały być wtedy tu opublikowane. Był również w przygotowaniu inny post z wyprawy, jednak dokładnie dzień po tej wyprawie zaczęła się wspinaczka pod górę dużych gabarytów.
To ten moment, kiedy wszystko jest OK i nagle słyszysz:
'Aga...krwawię.'
Z początku nie było takiego lęku, bo mój kochany brat miał już takie przypadki zapalenia. Brał tabletki i po tygodniu było dobrze.
Jednak nie przechodziło. Mój brat ma silną fobię społeczną, zresztą już Wam to pisałam. Niestety od lat nie potrafię napisać jego historii, za duży ciężar.
Nigdy nie zapomnę tej chwili, chwili przerażenia, kiedy zawołał z łazienki, bym dzwoniła do lekarza, ponieważ krwi leci coraz więcej i więcej. Tak, jak napisałam, pominę dużo, bo wierzcie mi, odkładałam pisanie tego dość długo.
Walczymy z chorobą prostaty...
Marcin to moje serce, mój najlepszy przyjaciel, moja siła, mój brat, część mnie.
Nienawidziłam tych momentów, nadziei, że udaje się to wyleczyć i tego cholernego powrotu krwotoku. Były momenty strasznego przerażenia, gdzie mocz już w ogóle nie przypominał moczu, gdzie krew była cały czas, a Marcin zastanawiał się, czy dożyje świąt...
Poczuliśmy grozę, kiedy lekarka powiedziała:
'Boję się o Pana.'
Wysłała go na SOR. Pojechaliśmy tam, tam też każdy z nas pokonał wiele barier. Płakałam tam ze wzruszenia, kiedy mój brat z silną fobią był tym, który pomagał innym. To był ciężki dzień, ale byliśmy wtuleni w siebie. Przyjechaliśmy rano, wyszliśmy wieczorem, a na dworze stał Tata z Timmim, który podbiegł do nas z wielkim uśmiechem, cała nasza piątka tuliła się, jakbyśmy nie widzieli się lata.
Znaleźliśmy urologa, wykonałam w tym czasie wiele telefonów. Marcin jest po kilku badaniach, nigdy nie był sam, braliśmy wolne, nie ważne, musieliśmy być razem, bo w rodzinie siła.
Bardzo bał się jednego badania, które odbyło się w Katowicach. Tak, bał się, ale zawsze szedł, miał głowę na karku i robił, co tyko mógł, by sobie pomóc, jak i nam. Badanie w Katowicach było nie takie straszne, choć też niezbyt przyjemne, a opisanie go doprowadziłoby wielu z nas do osłabnięcia. Badanie miało wykluczyć raka i tam go wykluczyło. Po badaniu postanowiliśmy iść na jarmark świąteczny, by dodać sobie choć trochę radości. Mama była z Timmim w domku, nam udało się zrelaksować. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy, właziliśmy w różne miejsca, zrobiliśmy zdjęcia dla Mamy, ja, Tata, Marcin.
Wszyscy jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy. Przeszliśmy wiele chwil grozy, wylaliśmy łez, jak nigdy, byliśmy jednocześnie silni, zmotywowani, byliśmy razem, razem płakaliśmy i razem walczyliśmy.
Staraliśmy się szukać ulgi, graliśmy w czwórkę w gry planszowe niemal codziennie i nadal to robimy, Timmi zawsze leży koło nas, cała rodzinka razem. Ja nie byłam sama na badaniach, Marcin nie był sam. Szukaliśmy pocieszenia, potrzebowaliśmy siły, zresztą sami wiecie.
W tym czasie nauczyłam się szydełkować, no nadal się uczę. Była to dla mnie czarna magia, a tu nagle szok... jestem w trakcie robienia sobie koca. Zrobiłam już grubo ponad setkę kwadratów i w ogóle mnie to nie nudzi.
Nie wiem, jak, pojęcia nie mam, ale nagle zainteresowałam się kosmosem. Uwielbiam oglądać live z Nocne Niebo, AstroLife czy Nocny Marek. Pamiętam pierwszy raz zobaczenia starlinków. Nazywają je gwiezdnym pociągiem, wyglądają, jak gwiazdy, ale to satelity z internetem...
Staliśmy razem na balkonie, noc, nagle zza drzew wychodzi gwiezdny pociąg i przelatuje dokładnie nad nami, bez pośpiechu, tak, by móc docenić jego piękno...choć no trzeba przyznać, że dobre to dla środowiska nie jest, ale starlinki zawsze już pozostaną dla mnie symbolem magii w ciężkich chwilach. Skakałam, jak dzieciak z radości. Mama stała za mną i mnie grzała, zawołałyśmy resztę i razem oglądaliśmy magię na niebie, bo tak się wtedy czuliśmy...chwila magii, nadziei, wiary.
Spędziłam ponad dwie godziny na szukaniu perseidów, złapałam ich ponad dwadzieścia. Przyklejona do szyby, siedząc na ziemi, na kocu do drugiej w nocy. Nie żałowałam ani sekundy, choć plecy bolały, nie żałowałam. Zresztą powiem Wam, że im bardziej zagłębiam się w kosmos, tym bardziej zmienia się moje postrzeganie życia.
Marcin ma się dużo lepiej, jest na miesięcznym leczeniu antybiotykiem, potem kończy to leczenie, idzie na kolejne badania, by zobaczyć, by podjąć decyzję, co robić dalej. Tomograf wyszedł dobrze, nadal jakieś objawy ma, więc nadal z tym walczymy. Walczymy z całych sił i tak mocno też wierzymy.
Każdy z nas ma silne poczucie zmiany, wiadomo, że takie chwile zmieniają człowieka. Chyba już każdy z nas skupia się na tym, co najważniejsze, jakby z większą świadomością.
Marcin, Mama, Tata, Timmi, to mój najcenniejszy skarb i wydaje się to niemożliwe, a jednak...piękno naszej relacji zostało jeszcze bardziej wyszlifowane.
Zatem raz jeszcze dziękuję każdemu, kto tu został, przeczytał, wspiera. Każdy z Was jest dla mnie ważny i będę to często powtarzać. Wielu z Was jest dla mnie światłem w mroku, siłą, kiedy upadam, uśmiechem, kiedy go potrzebuję, wiedzą i prawdziwą duchową rodziną.
Rzeczywiście dużo przeszliście, ale mam nadzieję, że teraz będzie już lepiej. Jak patrzę w gwiazdy to też zmienia mi się perspektywa.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za wsparcie. Marcin niedługo myka na kolejne badania, ale poprawę widzimy. :) Naprawdę obserwacja i nauka o kosmosie wiele zmienia. Pozdrawiam i życzę dobrego zdrowia dla Ciebie i ukochanych. :****
UsuńMła trzyma kciuki żeby wszystko poszło Marcinowi OK, najważniejsze że w porę złapane i do przodu. Nie myśleć, działać. No i trzymać się.
OdpowiedzUsuńMła zawsze obok i zawsze ucieszy serce!!!! Idziemy do przodu, myślę, że coraz silniejsi. Posyłam wielgaśny uścisk, od Marcina i reszty też. Zresztą Marcin to ta istota, która zawsze mówi... wracaj na bloga. hehe Kontrolę ma w lutym, ale walczy cały czas i widać rezultaty. :) Zdrówka moja kochana duszo.:******
UsuńKochana witam Cię bardzo cieplutko i cieszę się że się odezwałaś.Wiem co to choroba osoby bliskijej .Jesteście WIELCY ,EMPATYCZNICZNI I BARDZO ,BARDZO SIĘ KOCHACIE.Smutne ze Marcin choruje ale trzymam kciuki aby wszystko się udało, Tobie też zdrówka.Jestescie papużki nierozłączki.Wasze wypady rodzinne cieszą moje serducho,jak potraficie się cieszyć,cudne są spacery a zdjęcia profesjonalne ,perełki natury.Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki i nie zapominaj o blogu.💞
OdpowiedzUsuńDziękuję moja radości, wiedziałam, że tu zobaczę Twoje słowa, wiedziałam. :)))) Tak, my z Marcinem to takie papużki nierozłączki, a na pewno najlepsi przyjaciele. Marcin lubi tego bloga i moją blogową rodzinkę, bo przeca o Was gadam. To on często mi mówi, by pisać, by się nie bać i tak dalej. W lutym idzie znów do urologa, ale póki co, to często się uśmiecha, a to naprawdę ważne. Bądź zdrowa, zdrowia dla Twych bliskich. Twoje wsparcie jest tak cenne, że nie opiszę, dziękuję, że jesteś!!!!! <3 Jesteś KOCHANA!!!! <3
UsuńKochana, przede wszystkim życzę twojemu bratu szybkiego powrotu do pełni zdrowia. Dużo siły i wytrwałości. Wspaniale, że ma obok siebie tak wspaniałych bliskich. Wsparcie w chorobowe pozwala odzyskać spokój. Jesteście wspaniałą rodziną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was bardzo serdecznie ❤️😘🤗
Dziękuję droga Agnieszko, z całego serca dziękuję i w imieniu moich bliskich. Przekazywać będę każde słowa wsparcia. :) Marcin często się uśmiecha, ma urologa w lutym, walczy na całego i widać tego skutki. :) Bądź zdrowa, cudowna już jesteś!! <3
UsuńMy dear friend Agnes,
OdpowiedzUsuńI was already missing your beautiful posts about family and nature.
Life is a collection of good moments that strengthen us to fight against the moments that are not so good.
Live your joy, my beautiful friend, because you deserve to be happy!
Kisses and may this year of 2025 be full of achievements!!!
Thank you my friend. Your words are always so wise and make me stronger, that for sure. <3 Life is not easy, but I will try to make it as beautiful as I am able, and will try to appreciate what I already have here and now. :) Thank you for being. Have absolutely stunning year, you deserve the best. :*****
UsuńPrzytulam mocno. Lęk o najbliższych jest największym strachem świata. Zdrowia i sił dla Was wszystkich 🫶
OdpowiedzUsuńIdealnie napisałaś, to jest największy strach świata. Okrutny, przerażający, jego wielkości nie da się opisać żadnymi słowami, ilością łez... Dziękuję za wsparcie, z całego serca dziękuję i w imieniu moich bliskich. Idziemy do przodu, Marcin czuje się coraz lepiej, a w lutym zobaczymy, co dalej. Jestem pewna, że jak przekaże mu Wasze słowa, to się uśmiechnie i pozdrowi, podziękuje. Jakby nie było, on Was w jakiś sposób zna...z moich opowieści, cieszę się, że w nich jesteś i mogę mu pokazywać poprzez takie osoby, więcej barw. Jesteś kochana, ważna i z całego serca pragnę, byś była zdrowa i szczęśliwa, tak samo Twoi bliscy. <3
UsuńNareszcie jesteś! piękne zdjęcia, jakby wbrew bólom i lękom swojskie, wesołe, poznaje niektóre miejsca z naszej wyprawy. Jak mówi jedna z książek na zdjęciu, źródłem życia jest życie, a przecież to nie sam miód i radość, bywają i smutki, choroby, zawody.
OdpowiedzUsuńNie milknij, nie likwiduj tego miejsca, jest potrzebne, jest lubiane i chyba Tobie daje wiele.
Trzymaj się ciepło, uściski dla waszej niesamowitej rodzinki!
Dziękuję, jesteś jak miód na serce i taka prawda!!!!! Te zdjęcia miały troszkę ostudzić temat, pokazać światło nawet w mroku. Miło mi, że się im przyjrzałaś i nawet tekst na książce zauważyłaś, to wiele znaczy. Ogromnie mnie cieszy, wiedzieć, że pewne osoby tu zostaną, że wesprą, nie opuszczą. Teraz tak wielu ludzi opuszcza drugich, dziękuję, że jesteś. Przytulam Cię do serca, tam też część Ciebie w nim mieszka. Dobrego zdrowia dla Ciebie i Twoich ukochanych. <3
UsuńWhat a heavy story, I can well imagine that this is an attack on your feelings and those of your brother.
OdpowiedzUsuńI hope that things are going better with him and you now.
Greetings Irma
UsuńThank you my dear friend for your support, it means a lot not only to me but to all of us. I always say your wishes to my dear ones and it always makes them stronger and happier. Marcin is feeling better now. He has an appointment with a urologist next month. We do our best, Marcin is a strong personality. Hugs from us. I wish you and your loved ones good health.
Trzymajcie się.
OdpowiedzUsuńDomyślam się jak ciężko było. I jest. Wiem jak to jest bać się o życie najbliższych. Bardzo wzruszające jest to jak piszesz o Waszej rodzinie. To takie piękne.
Może serdeczości
Dziękujemy z całego serca. Wybacz, że późno odpisuję, ale totalnie się przeziębiłam i nadal czuje się niezbyt, ale na tyle ok, by pisać. Twe wsparcie jest bardzo ważne i cenione. Bądź zdrowa, jak i Twoi ukochani. Uściski wielkie. <3
UsuńEsos satélites que van en fila ya los he visto en alguna ocasión y si que es curioso de ver, yo tengo que informarme sobre si se pueden hacer fotos del eclipse del verano del 2026, el lugar ya lo tengo elegido lo conozco desde niño.
OdpowiedzUsuńPor un momento cuando hablabas de tu sangrado me imagine el normal que tenéis las mujeres pudo ser mayor al de costumbre, pero al comentar lo de tu hermano pensé como vosotros en algo peor. Me alegro que no sea muy grave por lo que nos dices dentro de la gravedad no es lo mas grave y espero pronta recuperación.
Por las fotos veo que estáis descendiendo el duro puerto y que vuestra relación es tan bonita como los paisaje de fondo.
Saludos.
Thank you, dear Tomas, your support means a lot to me, to us. <3 I'm so glad to read that you also saw "The Star Train". For me, Universe is very interesting and has changed my perception of life. I hope you and your loved ones are healthy, all the best to you.
UsuńSaludos. <3
Agusiu!
OdpowiedzUsuńTak bardzo się cieszę, że znowu jesteś z nami.
Doskonale rozumiem Twój lęk, zmartwienie, rozpacz i strach o najbliższą osobę. Wiem jakie targały Tobą emocje, problemy. Tego nie można opisać! Dobrze, że wspieraliście się wzajemnie. Dwóch moich ukochanych mężczyzn: mąż i jedyny brat też na to chorują. Jeden z nich jest po usunięciu raka prostaty.
Aguś, Twojemu bratu i Wam życzę dużo, dużo zdrowia i wzajemnej miłości.
Ściskam Cię mocno i serdecznie pozdrawiam:)
Wybacz, ze późno odpisuję, ale dopadło mnie przeziębienie i jeszcze sobie z nim walczę. Ogromnie smutno się poczułam, czytając o Twoim mężu i bracie... Nie, nie da się opisać lęku, tego przerażenia, ani tego, jak bardzo rozumiem i duszą Was wspieram. Jak mocno życzę, byście wszyscy byli zdrowi. To taka przerażająca choroba, ale można ją pokonać i wierze, że tak się stanie. Niebawem idziemy z Marcinem na kolejne badania, co oczywiście i tak stresuje, choć jest poprawa, to objaw palenia też jeszcze jest i człowiekowi ciężko walczyć ze stresem i niepokojem, ale jakoś idziemy do przodu. Kochana Łucjo, dziękuję, że napisałaś, dałaś znać o swoim wsparciu, ogromnie to doceniam i nawet nie wiem, jak bardzo samą Ciebie cenię!!!!! Życzę nam i naszym ukochanym zdrówka, siły i jak najwięcej chwil, które pomogą nam tę siłę uzyskać, by było dużo śmiechu, poczucia wielkiej miłości, och no zdrówka dobrego. Tak mocno Was do serca przytulam. <3
UsuńAgusiu, bardzo Cię rozumiem, mam za sobą ponad trzydzieści lat walki o zdrowie i życie Najbliższych, tysiące stresów, łez ( kiedyś Ci opiszę na priv), dlatego mam prawo powiedzieć jak bardzo Cię rozumiem...
OdpowiedzUsuńCelebrujcie każdą chwilę razem...ja już nie mam Brata tu na ziemi, w końcu przegrał tę walkę, ostatnie miesiące to całkowita groza...tęsknię za Nim, wspominam chwile razem spędzone.
Wy jesteście silną Rodziną, na szczęście Marcin nie ma tej najgorszej choroby, jest młody, więc przy takim wsparciu pokona te dolegliwości. Tego mu najszczerzej życzę i w modlitwie pamiętać będę.
Sama twoja osoba Basiu tak mnie porusza, naprawdę czuję z Tobą piękną więź. Jak sobie myślę, ile nie wiem, ile przeszłaś, a jednocześnie, ile potrafisz oddać dobra, pomimo zmęczenia, pomimo bólu, strachu... Basiu, Ty jesteś wzorem do naśladowania! Przecież te sytuacje tak wykańczają, pamiętam, jakie czułam wyczerpanie... Mój brat, okaz zdrowia, od zawsze...nagle z dnia na dzień...bam...izba przyjęć, poważne badania i tak dalej...Nie da się opisać strachu, ale ty wiesz, o czym ja próbuję napisać. Boziu, jak ja kocham swojego brata, napisanie tego posta zajęło mi chyba miesiąc...edytowanie go, nawet to powodowało ból... Najważniejsze, że mam go obok, zaraz ma kolejne badania i kolejną wizytę, kolejny stres, ale i wiara, że będzie naprawdę dobrze. Marcin dziękuje za wsparcie, jest poruszony, jak mu je przekazuje i za to również dziękuję. Basiu, cenię Cię na maksa, jestem tu zawsze dla Ciebie, wysłucham, zawsze z wielkim poczuciem wdzięczności, że Bozia nas sobie przedstawiła i splotła nasze drogi. Twojego Brata mam w myślach, jakoś zdjęcie jego mi utkwiło, ale to dobrze, cieszy mnie to. Nosz Basiu, tulę Cię do serca mocno, bardzo mocno. <3
UsuńChociaż nie zostawiałam do tej pory śladu, czytałam wszystkie twoje piękne opowieści i na każdą czekam z niecierpliwością. Cieszę się, że wróciłaś. Nawet nie wiesz, ile dobra i radości dajesz. Życzę wam siły, a twojemu bratu zdrowia. Iwona
OdpowiedzUsuńIwono, jest mi tak miło, że słów brakuje. Dziękuję za wsparcie, ono znaczy więcej, niż jestem w stanie opisać i taka prawda. <3 Dziękuję, za to, co napisałaś o blogu, dało mi to...no sama nie wiem... więcej wiary, sił, poczucia, że robię coś dobrego. hehe Dziękuję za Twoje słowa raz jeszcze. Z całego serca życzę zdrowia, dziękuję za obecność, za bycie częścią tej rodziny, za to, że jest Ci tu dobrze ze mną, z nami. Przytulam mocno i z wielką wdzięcznością. <3
UsuńW jakich regionach robisz wszystkie te piękne zdjęcia? I jakim aparatem (jeśli możesz podzielić się ze mną wiedzą)?
OdpowiedzUsuńTu akurat jest Cieszyn, a aparat to Canon m50, upolowałam go na wielkiej przecenie, ale to było parę lat temu. Pozdrawiam. :)
UsuńRozumiem doskonale Twój lęk i trwogę, miałam taki miniony rok, życie w lęku jest trudne, wszyscy wyszliśmy z tego wzmocnieni sobą wzajemnie, ale leczenie, to leczenie. Życzę Wam wytrwałości, nieustającej miłości i szczęścia. Dobrze, że macie siebie, i że się z nami podzieliłaś. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńDziękuję z całego serca. Ech czyli też miałaś ciężki rok... Jesteśmy silniejsi, to na pewno. Mam nadzieję, że u Ciebie jest już dużo lepiej, życzę zdrówka dobrego i ogólnie dużo dobra. Ech gubię się w pisaniu, bo chciałabym napisać coś więcej, coś, co da choć ciut uśmiechu, poczucia wsparcia...sama nie wiem.
UsuńPozdrawiam serdecznie, dziękuję, że napisałaś i z całego serca życzę, by było już lepiej i lepiej, życzę mocniej, niż potrafię opisać!!!!!! <3
Dziękuję :* miej dobry czas. Uściski.
UsuńWzajemnie i raz jeszcze wzajemnie. <3
UsuńAguniu, tak się cieszę, że jest lepiej, a na pewno będzie całkiem dobrze. Cudowną rodziną jesteście, wręcz nie do uwierzenia jest Wasza więź, przywiązanie i miłość. To bezcenne, absolutnie bezcenne szczególnie w trudnych momentach, jakich życie nam nie żałuje. Przytulam najmocniej i kciuki trzymam życząc wszystkiego co najlepsze na świecie 💗💗💗
OdpowiedzUsuńDziękuję całym sercem, nawet nie wiesz, jak cieszą mnie Twoje słowa, to, że jesteś z nami, że czuję Twoje wsparcie. Coraz mniej spotykam ludzi, których szczerze interesuje los drugich, a tu na blogu czuję się, jakbym zebrała naprawdę wyjątkowo piękne istoty. Dziękuję, że jesteś. Zdrówka i co tylko upragnione dla Ciebie i Twych ukochanych. Przytulam. <3
UsuńAgnieszko tak bardzo się cieszę, że jesteś. Zastanawiałam się dlaczego Cię nie ma ale o chorobie nawet nie pomyślałam. A Ty wówczas byłaś w ogromnym stresie. Przeżyłam wiele takich chwil i wiem, co wówczas się czuje. Dlatego Cię rozumiem. Najważniejsze jest wówczas wsparcie, a Wy jesteście Wspaniałą Rodziną. Razem przeżywaliście chwile lęku i wspieraliście się wzajemnie. Miło Was widzieć razem. Życzę zdrowia całej Waszej rodzince i mocno przytulam:):):)
OdpowiedzUsuńJa również bardzo mocno Cię przytulam i życzę dobrego zdrowia i jak najwięcej szczęścia!!! Jak miło wejść na bloga i czuć wsparcie, czuć, że ma się tu ludzi, którzy szczerze się troszczą, pomyślą o Tobie. Jesteś mega ważna i mega Cię cenię!!!! Mam tu opóźnienia z odpisywaniem, bom przeziębiona od zeszłego poniedziałku, ale od wczoraj staram się, choć ciut tu być. Naprawdę słowa nie opiszą, jak bardzo się cieszę, że jesteś i jak silnie posyłam do Ciebie ogrom miłości. :) <3
UsuńBardzo trudne chwile za Wami...bardzo. I pewnie jeszcze przed Wami. Ale jesteście razem, wspieracie się i to jest piękne. To daje dużo siły. I wierze, ze idzie ku lepszemu, bo inaczej być nie może w tak kochającej się rodzinie.
OdpowiedzUsuńZdjęcia z Cieszyna piękne, bo to Cieszyn prawda? Cieszyńska Wenecja i Góra Zamkowa, "U Kornela i przyjaciół "również:):) To niedaleko nas.
Życzę Wam pogody ducha oraz mnóstwo sił, by się wzajemnie wspierać.
Twoje wsparcie znaczy wiele, bardziej niż potrafię wyrazić, dziękuję. <3 Marcin niebawem myka na kolejne badania i wizytę, wierzę, że będzie ok, że da się to wyleczyć.
UsuńMoże kiedyś spotkamy się w Cieszynie. Lubię to miasto, nie jest duże, co lubię, a tez ma ogrom uroku, co też lubię. Ostatnio znaleźliśmy dla nas nowy park i bardzo chcielibyśmy tam wrócić i po nim pochodzić. Pozdrawiam, życzę dobrego zdrówka, całym sercem cieszę się z Twojej obecności w moim życiu. Przytulam mocno. <3
Świetnie , że się odezwałaś. Mam nadzieję , że przed Wami są tylko piękne i dobre chwile. Jesteście wspaniałą rodziną. Trzymajcie się tak dalej razem , przytulam i zdrowia dla wszystkich ♥️♥️♥️♥️♥️
OdpowiedzUsuńZ całego serca Ci dziękujemy i życzymy Tobie, jak i Twej rodzince, co tylko najcenniejsze!!!! <3
UsuńPrzykro czytać, że życie nadal tak bardzo Was doświadcza :( Aż mnie zmroziło, kiedy przeczytałam o przypadłości Twojego brata! Smutne jest też to, że teraz - mam wrażenie - coraz więcej młodych osób zapada na różne nieprzyjemne choroby.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze jednak, że macie siebie nawzajem, i że pomimo tych przeciwności losu nadal potraficie się uśmiechać, a także czerpać przyjemność z życia. Doceniać swoich bliskich. Masz całkowitą rację - w takich przykrych chwilach człowiek od razu przewartościowuje swoje priorytety.
Dużo zdrowia i wytrwałości Wam życzę. Taka rodzina jak Wasza jest siłą i nieocenionym skarbem.
Kochana moja! Dziękuję za wsparcie i nawet opisać Ci nie dam rady, ile ono warte i jak nas wszystkich cieszy. Każde słowo było i jest dla nas siła. Marcin czuje się lepiej i lepiej, ma jeszcze palenie, ale z tym walczymy. Odpisuję Ci późno, bo oczywiście, zaraz po opublikowaniu...co już staje się tradycją... teraz mnie chwyciło. hehe Walczyłam z zapaleniem zatok i nadal walczę z suchymi oczami i powiekami tańczącymi sambę. Niestety moje suche oczy są dość poważne, toteż czas przed kompem mam ograniczony, ale kupiłam okulary blokujące światło niebieskie i tak co pomogą, bo niby ludzie z zespołem suchego oka chwalą...daj Boże. <3 Lecę do Ciebie, a bardzo się stęskniłam!!!!!
UsuńHm Nie wiem, czy zrobiłam coś źle, ale nie umiem do Ciebie wejść z żadnego maila. :(((((((
UsuńNie mogę powiedzieć że wiem co czujesz bo każdy inaczej odbiera złe wieści ale od wigilii kiedy po badaniach bliskiej osoby w naszym domu padło słowo rak złośliwy z przerzutami to ciągle tylko badania , diagnozy, i pytania co dalej... Jakoś trzeba żyć . Cieszę się że u Ciebie jest dobrze. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i Alicjo...mam nadzieję, że czujesz się ok. Kurcze, nie wiem, co napisać. Tak mi przykro, kochana, ja z całego serca przytulam i życzę zdrowia Tobie i każdemu, kto dla Ciebie ważny!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńCudowna z Was rodzina i cudowne jest też to, jak bardzo się wspieracie w trudnych sytuacjach. Rozumiem te chwile grozy, sama niedawno przeżyłam podobne, kiedy zadzwonił do mnie zaprzyjaźniony ksiądz z pytaniem, czy mogę mu pomóc, bo ma pewien problem zdrowotny. Akurat był w archikatedrze w Katowicach, a ja byłam na wydziale tuż obok. Popędziłam tam najszybciej jak mogłam, a kiedy go zobaczyłam, to aż się przestraszyłam. Na szczęście w szpitalu go ustabilizowali. Mam nadzieję, że z bratem będzie już tylko lepiej. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCudowne Karolino, że są osoby, które wiedzą, że mogą na Tobie polegać, jesteś wspaniałą kobietą, wspaniałym człowiekiem!!! Cieszę się, że księdza ustabilizowali, że czuł się potem lepiej, że ma w swoim życiu Ciebie. Marcin czuje się lepiej, nadal walczy z paleniem, ale walczy dzielnie. Dziękuję i w jego imieniu za wsparcie, jesteś prawdziwie kochana!!!!! <3
UsuńAgnieszko tak się cieszę, że tu wróciłaś to jedyne miejsce, w którym mam z Tobą kontakt. Przykro mi słyszeć o chorobie Twojego brata. Choroby bliskich odczuwamy bardzo bardzo mocno, zwłaszcza jak jesteśmy z nimi w sposób szczególny związani. A u Ciebie tę rodzinną bliskość bardzo bardzo mocno widać. Moja rodzina jest podobna, mimo, ze życie nieraz na wrzucało w różne miejsca na tej planecie to zawsze możemy na siebie liczyć. Kocham moją siostrę, moją siostrzenicę i siostrzeńca autystka, który w swojej chorobie jest absolutnie wyjątkową istotką , moich rodziców, mojego Kubę, który jest dla mnie jak ciepły koc chroniący przed burzą i deszczem świata ( trochę na niego czekałam, ale było warto). Przepiękne zdjęcia Ciebie i Twoich bliskich - bije z nich takie ciepło i dobro. Bardzo mocno Cię przytulam a dla brata podsyłam dużo dużo zdrówka. Gdybyś miała ochotę zawsze możesz mi wysłać mail. Cieszę się ,że jesteś.
OdpowiedzUsuńcieplutko pozdrawiam
Karolcia
Dziękuję kochana za wsparcie, przemiło się czyta o Twojej miłości do bliskich, to naprawdę daje mi ogrom radości!!!! Marcin ma się lepiej, no pali go jeszcze, ale nie krwawi. Właśnie robi ciasto, naprawdę nie da się opisać miłości do Niego i dumy, jaką czuję za każdym razem, kiedy na Niego patrzę. Muszę walczyć z zespołem suchego oka, a zatem też z tańczącymi powiekami....toteż bycie przed ekranem bardzo ograniczam, ale postaram się tu bywać. Ogromnie się ciesze, że jesteś w moim życiu, choć w taki sposób, bardzo dużo ciepła od Ciebie czuję. :)))))))) <3
UsuńPiękne zdjęcia i piękny wpis. Życzę Wam siły i zdrowia! 💚💚💚💚💚💚💚
OdpowiedzUsuńDziękujemy i bardzo, bardzo doceniamy. :) Mocno przytulam i życzę zdrówka, siły, dużooooo szczęścia!!!!!! <3
UsuńChoroba, kiedy jeszcze nie znamy jakie wyniki co dalej, jest bardzo stresująca. Kiedy jednak jest taka Rodzina jak Wasza to można pokonać wszystko. Gorzej jak jest się samemu i lata zbyt dużą cyfrę mają i trzeba czekać na wynik, lub nie można dostać się do lekarza. Jednak nie można poddawać się. Świat jest tak piękny, nawet ten malutki wokół Was, mój mały świat i moja pasja fotografia trzyma nas i daje moc i wiarę w dobro. Życzę dużo dobrych myśli, dużo zdrowia. Oby więcej uśmiechu na twarzy niż płaczu.
OdpowiedzUsuńZ całego serca dziękujemy za wsparcie i równie mocno życzymy zdrówka i jak największej ilości radosnych chwil. Twoje słowa są naprawdę dodające wiary, zdrówka i raz jeszcze zdrówka piękna kobieto!!!! <3
UsuńHej Kochana cieszę się ogromnie, że najgorsze już za Wami. Bardzo mi przykro, że Marcina dotknęło coś takiego. Dzięki Bogu to nie rak i trzeba dziękować nieustannie Panu, że mu tego oszczędził. Faktycznie przeżyliście chwilę grozy i nie zazdroszczę. Też bym się bała o brata. To cudowne, że tacy jesteście zjednoczeni, blisko siebie w trudnych momentach. To na pewno wiele mu dało. Bardzo mnie też cieszy że i Ty Aguś masz dobre wyniki. Też się martwiłam, że tyle Cię nie ma i modliłam się, żeby nic złego Cię Kochana nie spotkało. Bądźcie silni i zdrowi. Dziękuję za szczerość mimo że na pewno nie było Ci łatwo o tym napisać. Nie łatwo się pisze o takich sprawach. Bardzo mnie wzruszył twój post i twoja miłość do brata. Sciskam najmocniej
OdpowiedzUsuńWidzisz, jak tu późno odpisuję. hehe Twoje wsparcie tu i nie tylko to taka siła...nie opiszę. Twoja osoba to jak skrzydła. Normalnie je przyczepiasz potrzebującym...kochana jesteś na maksa. <3 Zdrówka i co najcenniejsze Ci życzę. Do zobaczyska u Ciebie i na insta. :************
UsuńAgusiu kochana ❤️To, co napisałaś, jest tak pełne miłości, siły i prawdziwego człowieczeństwa, że trudno znaleźć słowa, które oddałyby to, co czuję po przeczytaniu Twojego wpisu.
OdpowiedzUsuńTwoja historia to nie tylko opowieść o trudnych chwilach, ale przede wszystkim o ogromnej miłości, jaką darzycie się w rodzinie. To piękne i poruszające, jak bardzo jesteście dla siebie wsparciem – w tych najtrudniejszych momentach, kiedy człowiek czuje lęk, bezsilność, ale jednocześnie wie, że nie jest sam.
Marcin to prawdziwy wojownik, a Ty – niesamowita siostra. Wasza relacja jest czymś wyjątkowym, czymś, co daje nadzieję, że w świecie, gdzie często gubimy się w codziennym pędzie, wciąż istnieją wartości, które mają największe znaczenie.
Cudownie, że mimo tych wszystkich trudnych chwil znaleźliście momenty na śmiech, czułość, wspólne gry, kosmos, perseidy… To wszystko pokazuje, że nawet w najciemniejszych momentach można dostrzec światło – zwłaszcza gdy ma się przy sobie ukochanych ludzi.
Dziękuję Ci za ten wpis. Za autentyczność, za przypomnienie, jak ważne jest, by mówić „kocham”, by być, przytulać, doceniać. Przesyłam Wam mnóstwo ciepła, siły i wiary, że wszystko będzie dobrze. Jesteście wspaniali. ❤️❤️❤️
Dziękuję za tak piękne, wzruszające słowa. Marcin też się cieszy, dziękujemy. :) Piszę późno, bom miała zapalenie zatok, a też muszę walczyć z silnym zespołem suchego oka, ale podołam. :) Marcin ma się lepiej, jeszcze do pokonania jedna rzecz...tu jeszcze trwa walka, ale mamy siłę, mamy piękne wsparcie. Ach nawet nie wiesz, jak mi miło je czuć, dziękuję raz jeszcze. Tak mocno życzę Ci zdrówka, Twoim bliskim...cieszę się, że jesteś tu ze mną, że nie opuszczasz...ogromnie Cię cenię!!!!!! Iskra siły i szczęścia...tak mogę Cię nazywać. :****
UsuńPrzeszliście wspólnie to co najgorsze, bo strach o najbliższe osoby jest strasznym strachem, ale byliście w tym wszystkim razem, całą rodziną i to jest najważniejsze i bardzo się liczy. Bo to jest ta podwalina, która daje tyle siły i pozwala na pokonanie największych strachów ludzkości.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, Agnieszko <3
Dziękuję i raz jeszcze dziękuję. Posyłam wielką skrzynię zdrówka i uśmiechu. Cieszysz mnie sobą! <3
UsuńŻyczę Wam spokoju a dla Marcina powrotu do zdrowia, pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńWitaj Agnieszko ❣️ Na zakrętach życia ciężko jest ale siła w rodzinie. Będzie dobrze. Dużo zdrowia , optymizmu i sił by dobrze było dla Ciebie i całej Twojej Rodzinki. A wpis dzisiejszy pełny nadziei i rodzinnego ciepła. A zdjęcia fantastyczne ...jak zwykle. Uściski serdeczne wysyłam 😍
OdpowiedzUsuńIt's always so beautiful to see your posts where you are in contact with nature and your family.
OdpowiedzUsuń(ꈍᴗꈍ) Poetic and cinematic greetings.
💋Kisses💋
Wiele zdrowia Wam życzę :) Pisz kochana, blog potrafi uzdrawiać a przynajmniej przynosić pokrzepienie :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, dziękuję, że jesteś. Rozumiem Cię bardzo, bo ostatni rok był dla mnie bardzo trudny i wyniszczający i nie było mnie tu od miesięcy. Nie odchodz bądz tu z nami. Raduję się niezmiernie, że już lepiej z Twym Bratem i to, że się tak wspieracie. Widac w tym miłość! Niech Was Bóg strzeże! Ja teraz też powróciłam i cieszę sie, widząc Ciebie tu razem z Twoją rodzinką. Bądz dobrej myśli. Dziękuję także za Twoje pełne pasji fotografie. Tak lubię na nie spoglądac.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was wszystkich Dina :)
Dużo, dużo zdrowia dla Twojego brata! Super, że brat zawsze może na Ciebie liczyć i macie takie dobre relacje. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDear Agnes,
OdpowiedzUsuńI'm here to give you a kiss and a flower. 🌹_(ヅ)_/¯¯
Happy March!!!
Trzymam kciuki za powrót Twojego brata do zdrowia :) A Ty też się trzymaj zdrowo :)
OdpowiedzUsuńŻyczę wam wszystkiego najlepszego 🩷
OdpowiedzUsuń