niedziela, 16 czerwca 2019

Harmonia.



Przetrę ściereczką stół okryty ceratą, została ona przyozdobiona błękitnym wiaderkiem, wiaderko ziemią, a w ziemi powoli rośnie begonia o żółtym, jak blask słońca kolorze. 
Przetrę kurz z parapetu, pozamiatam kasztanową podłogę.

Teraz mogę usiąść na krześle. Nie chcę gonić dnia, usiądę i poczytam. Zatracam się w dziejach bohaterów. Odrywam się, przeobrażam w główną bohaterkę, jestem nią, przeżywam. Dobrze tak na chwil parę zobaczyć świat innymi oczami.
Spoglądam przed siebie i nachodzi mnie myśl: tu też jest fajnie.
Siedzę w kącie balkonu o jasnożółtych ścianach. Jestem nieco schowana, moją prywatność na straży trzymają pelargonie. W tym roku ich kwiaty są tak dorodne. Myślę, że wszystkie moje rośliny czują się jak w domu- kochane.



Zrobię jeszcze coś dla siebie, będę samolubna. Zbliżam się spokojnym krokiem do drugiego końca balkonu. Spoglądam na donicę pełną goździków. Siadam na podłodze w swoich wygodnych spodniach z przewagą ulubionego fioletu.
Wdech- wydech.
Przepełnia mnie słodki zapach kwiatów. Goździki postanowiły podzielić się ze mną swym darem. Wystarczyło się zbliżyć.
Wdech- wydech i tak w koło.
Posiedzę tu chwileczkę. Zamknę oczy, wyobrażę sobie łąkę z tysiącem goździków. Zapach roznosi się daleko. Kto zechce się zbliżyć?




Biegam, śmieję się, zaczynam nucić. Sekund parę mija, a ja już śpiewam na głos cały. Śpiewam do drzew kołyszących się w parze z wiatrem w rytm mej piosenki. Liście na krzakach machają do mnie, trawa wywija, ukazując swoje smukłe wdzięki. Wszyscy się schodzą.
Nadlatuje sójka i inni jej ziomale. Wszyscy wspólnie śpiewamy. Kto zechce się zbliżyć?

'Co tak siedzisz i nic nie robisz? Czas tylko marnujesz.'
Ech, piękne to było wyobrażenie, niestety przerwane.
Nic nie odpowiadam, osoba nie rozumie, co mówi.

Jak już zaczęłam, to co będę tak szybko kończyć. Zakładam ulubione ogrodniczki, plotę warkocze. Ciepło na dworze, czas przyodziać wiklinowy kapelusz z granatową w kropki białe wstążką. Przejść się czy z piwnicy wyciągać rower? Wyciągam rower mój stary, ale kochany. Jadę.
Ludzi bardzo mało, to dobrze, potrzebuję tego.
Ku mojemu zaskoczeniu spostrzegam twarz mi przyjacielską.
Witaj sąsiadko!
Pogadać miałyśmy chwilę, spieszyło się nam. Zleciała godzina z groszami, bo czy też tak naprawdę się spieszyło...
Do następnego sąsiadko- z uśmiechem wsiadam na rower i pędzę dalej. Pewnie powinnam wracać, tyle do zrobienia. Rozglądam się, chyba oszalałam. Krzak róży do mnie przemówił: Zostań, odkryj, naciesz się, potem wróć. Dziecinada, a jednak posłucham. 




Godzina złota, niebawem słońce całkowicie zajdzie. Chmur tysiące, barwy od złota po ciemny fiolet.
Jedna chmurka wygląda jak kaczor- podśmiewam się. Wszystko to obserwuję, stojąc na wąskiej, piaszczystej dróżce, otoczona przez pola wysokie.

Powinnam już wracać. Jadę w stronę domu, nagle coś przykuwa moją uwagę. To rodzina kotów: mama i czworo jej dzieci. Stoję, kociaki bawią się w trawie, ależ zabawne pozy. Akrobaci, nie ma co.
'Na co tak patrzysz?'- usłyszałam.
 Starsza pani otworzyła szeroko oczy, przykucnęła obok. Teraz też otworzyła serce i tak obie z uśmiechem obserwowałyśmy poczynania kociej rodziny.
Pięknie spędziłyśmy razem czas, a w ogóle się nie znamy.

Otwieram drzwi.
'Gdzieś ty się włóczyła cały dzień? Totalnie marnujesz czas. To nie te czasy, gdzie tak można marnotrawić dzień. Czas to pieniądz.'
Daj spokój, teraz to już przesadzasz.
Właściwie wiesz co, nic, a nic nie zmarnowałam. Poczułam, że żyję całą sobą, naładowałam baterie.
Wąchałam niesamowity zapach goździków. Wiesz, w ogóle jak one pachną, wiesz w ogóle, że mamy je na balkonie?
Nie przerywaj.
Odbyłam rozmowę pełną radości. Byłam na polach, razem ze słońcem pożegnałam dzień i przywitałam noc. Rodzinę kotów ze starszą panią obserwowałam, chcesz zobaczyć nagranie?
'Idiotyzm, trzeba robić, by zarobić'. 
Słuchaj:
Robić trzeba, odpoczywać trzeba.
Poważnym być trzeba, szaleć też trzeba.
Popełniać błędy trzeba, naprawiać trzeba.
Harmonią się to nazywa, wszystko to składa się na pełnię życia.




Taka opowiastka dla nas wszystkich.