niedziela, 15 lipca 2018

O nie! Byli tak blisko. Poznajcie Pana Śpiewaka. Może zatańczymy? Dziwny ten tytuł. 👽



Witam serdecznie.
Witam.
Jak się czujesz?
Dziwnie, ale dobrze, naprawdę dobrze.
Dlaczego dziwnie?
A dlaczego nie? Chyba ważniejsze, że dobrze.
Nie rozumiem.
No to spieszę wytłumaczyć:

Otwarłam oczy i zwróciłam uwagę na coś bardzo ważnego. Wstałam zmęczona, obolała, wory pod oczami straszne. Dlaczego się uśmiechałam...
Dlaczego?
Dlatego, że koncert odmienił mnie na dobre.
Bardzo mnie to cieszy. Wspaniała przygoda. Szkoda tylko, że dziś tak pada, jest szaro.
Szaro? Może ty widzisz szarość jako smutną barwę. Ja widzę szarość jak coś tajemniczego, baśniowego. Jest pięknie. Deszcz powoduje, że świat staje się nieco bardziej melancholijny- fakt, ale również romantyczny, spokojniejszy.
Co ty opowiadasz... Wydaje ci się dzień piękniejszy, ponieważ jesteś szczęśliwa. Marzenie się spełniło, dlatego.
Może tak, a może nie. Może widzę świat po prostu nieco inaczej ponieważ zrozumiałam, iż wcześniej nie doceniałam go należycie. Może spełnione marzenie pomogło mi to zrozumieć.
No może tak jest, zobaczymy potem.
Wyjdźmy z tych czterech ścian. Bierz parasol i w drogę. Dziś czeka nas zwiedzanie, spotkanie po latach. Dziś wracamy do domu Aga. Nacieszmy się każdą chwilą tego dnia.
🙞






Jedziemy taksówką, ja i Sylwia oczywiście. Moją uwagę przykuwa pewien lokal. Nie wiem czemu, ale coś mnie do niego ciągnie.
Wysiadamy. Brr... ale zimno.
Stare miasto wygląda baśniowo, kiedy deszcz je ozdabia. 







Może pójdziemy na wieżę widokową? Nie poszły. Chodziły po okolicy i co robiły? No co robiły? Śpiewały, tańcowały po swojemu. Obie były takie szczęśliwe.



Deszcz ustał. Wiecie, co się stało... spełniło się moje kolejne marzenie. Zrobiłam zdjęcia wróbla. 
Skubane, zawsze mi uciekały, a ja tak chciałam zrobić właśnie takie zdjątko. Niby nic, a jednak.



Teraz trochę fotek miasta, bo trzeba gdzieś je upchnąć. hihihi








Cudownie mi się fotografowało Warszawę. Architektura git, parki git, atmosfera git.




Czeka nas za chwil parę ważne spotkanie.
Jest mi tak dziwnie.
Mnie tak samo. Ciekawe jak będzie. Lata się nie widziałyśmy z Rafałem.

Odwiedzamy ten oto piękny kościół.



Dryń dryń.
Rafał dzwoni. Cichutko trzeba wyjść.
Stoi tam. Och, jak nam zabawnie. Rafała poznałyśmy parę lat temu. Pierwszego dnia naszego życia w Krakowie, właśnie on nas zaczepił na rynku. Przebrany był trochę za mumię, a może to była Dracula, nie pamiętam. Znajomość przetrwała czas i odległość. 

Udawajmy, że go nie widzimy- mówię.
Idziemy rozbawione. Rafał nie głupi wyczuł naszą zabawę.

Także moi drodzy. Przedstawiam Pana Śpiewaka (czy tu nie powinno być wstawione jego zdjęcie...). Artystę jedynego w swoim rodzaju. Na pewno Was zaskoczy, to gwarantuję.
Jeśli ktoś chciałby poznać Rafała twórczość, to zapraszam. Uwaga, zapewniam, że nie ma się czego bać. :)
https://www.facebook.com/spiewakgrotesque/

Spotkanie odbyło się w przytulnym lokalu o nazwie... oczywiście zapomniałam, ale lokal nazwę na bank posiada. haha
Miła rozmowa, śmiech, bo z Rafałem zawsze się pośmiejesz. Jest on specyficznym człowiekiem. Zaskakuje na każdym kroku, dla wielu może być dziwakiem, kimś niepoważnym. Jest unikalny, to na pewno. Pisze bajki, które mogą przerazić nie jednego. Jego twórczość szokuje wszystkie zmysły.

Można go łatwo ocenić, zupełnie go nie znając, bądź znając za mało. Jest to człowiek o pięknym sercu, niebojący się żyć po swojemu. Walczy o to i jest świetnym przykładem, że warto. Lepiej żyć w zgodzie z samym sobą niż w najpiękniejszym kłamstwie. Strasznie jest oszukiwać samego siebie.

Dla mnie spotkanie z Rafałem było bardzo wartościowe, dające do myślenia, bardzo udane oraz zaskakujące. Rafał pokazał, jak można się zmienić, ryzykując nieco bardziej, podejmując nieco odważniejsze decyzje. Ze spotkania wyniosłam naprawdę dużo, o czym sam Rafał nie wie.



Na tym kolażu można zobaczyć nasze wygłupy. Może i po trzydziestce, ale duchem młodzi, zresztą i tak jesteśmy młodzi. 😜







 Światło słońca oświetla świat. Jest bardzo przyjemnie. Czujemy obie WOLNOŚĆ. Mamy wyśmienite nastroje. Żal nam opuścić stolicę. Warszawa zawsze będzie bliska memu sercu, bo to właśnie tam dwa razy spełniło się moje marzenie.



Bardzo pragnęłam, by Sylwia zobaczyła tę część mojego życia.
Bardzo chciałam, by poczuła przypływ energii, który tak potrzebowała. Pragnęłam znów zobaczyć jej szczery uśmiech.
Widziałam.

Widok szczęśliwej Sylwinki był dla mnie pięknem nie do opisania. Ona promieniała, wiara wzrastała, pozytywne myśli napływały z różnych stron.
Oby jak najwięcej takich przygód kochana.




Trzy posty, trzy dni. Każdy inny, każdy miał, co innego do zaoferowania.
Tak to już jest. Każdy dzień coś ma w ofercie. Każdy czegoś nauczy. Raz pokory, innym razem siły, czy empatii. Jeden swym smutkiem nas przytłoczy, inny spowoduje, że wróci nam wiara. Raz będzie owocował w wiele dokończonych spraw, a innym razem spowoduje, że siłą rzeczy nic się nam nie uda. Życie. Ja zwyczajnie staram się być dobrym uczniem. Raz obleję, a raz spiszę się na celujący. Życie.



Dziękuję, że towarzyszyliście mi w tej ważnej dla mnie podróży. 😘

Ps.
Podkreśliłam w tekście na fioletowo 'lokal' i 'wieżę widokową'.
Teraz tłumaczę dlaczego.
Dlatego, że zaraz po powrocie do domu dowiedziałam się, że Awolnation byli właśnie w tym lokalu, który tak bardzo przyciągał moją uwagę. No i by było zabawniej, byli też na wieży widokowej w tym samym czasie, w którym my sobie kolo niej chodziliśmy. buahahaha
Blisko, a jednak daleko. No cóż, poradzić, co ma być, to będzie, a co nie, to nie. Następnym, razem będę chodziła z teleskopem. 😆 

Do następnego kochani.