sobota, 25 marca 2017

Czasami dopada mnie szarość, aż tu nagle...


Zakładasz blog z sercem pełnym nadziei i wiary. Pełna energii, pełna zapału. Pomysł jeden za drugim. Mija miesiąc i zaczynają pojawiać się myśli typu: 'Po co ja to robię', 'Nie warto', ' Pewnie tylko zmarnuję czas', 'O czym pisać', ' Nazwałaś blog OdnowionaJa, a nie wiesz nawet jak o siebie zawalczyć'...
Myśli te oczywiście doprowadzały mnie do łez, humor skakał na wszystkie strony. Wmawiałam sobie, że i tak nie uda mi się nic zmienić. Wiedziałam, że to chwilowe, wiedziałam, że się nie poddam, jednak myśli te całkowicie odbierały mi energię.

Nagle, pewnego wieczoru, kiedy starałam się pokonać głupie i bardzo destrukcyjne myśli, napisała do mnie Tatiana, która
 jest moją znajomą z instagrama, choć dla mnie jest kimś więcej, jest tak zwaną 'bratnią duszą', a to dlatego, że potrafi mi dodać wiary jednym zdaniem, a jej sposób bycia inspiruje mnie do działania.

Tatiana wiele razy pisała do mnie teksty, które mnie powalały, teksty, które pomagały mi w ciężkich chwilach. Zawsze zaznacza mi, że muszę być wytrwała i cierpliwa. Zrozumiałam, że może dzięki mojej sytuacji, którą jest jedno wielkie zagubienie, zobaczę więcej, bardziej zrozumie siebie, odkryje, na czym mi naprawdę zależy, a co mogę spokojnie wyrzucić z mojego życia.

Zrozumiałam, że muszę walczyć mocniej niż kiedykolwiek i że nie jestem pierwszą ani ostatnią, która musi stoczyć walkę o lepsze jutro.

Piszę ten blog dla siebie, motywuje mnie to do działania, a nie tylko gadania. Piszę ten blog również dla każdego, kto go potrzebuje i mam ogrom wiary, że są takie osoby. Tatiana podzieliła się ze mną powiedzeniem, które ciągle powtarzam, które daje mi wiarę i nie pozwala się poddać. Teraz ja chcę się z tobą nim podzielić:


Most dark hours before a dawn
Najwięcej ciemnych godzin jest przed świtem



Czasami słyszę teksty typu: 'Internetowa znajomość jest nic niewarta', 'Nie ma co ufać takim ludziom, przecież ich nie znasz', 'To nie są prawdziwi przyjaciele'. Niezbyt się z tym zgadzam. Owszem, internetowa znajomość czy przyjaźń nie zastąpi tej prawdziwej z życia realnego, ale czy to oznacza, że nie mam jej doceniać i czy to oznacza, że nigdy nie przerodzi się w taką przyjaźń...
Mam znajomych, a nawet członków rodziny, którzy mniej się o mnie troszczą, niż ci z internetu. Różnie bywa. Możesz mieć 'setkę' przyjaciół w realu, a w czasie kryzysu nie dostać wsparcia od ani jednego. Wiem jedno, TRZEBA PRZEBYWAĆ Z LUDŹMI, KTÓRZY PCHAJĄ NAS DO PRZODU, KTÓRZY NAS DOCENIAJĄ I PRAGNĄ DLA NAS SZCZĘŚCIA. Z internetu czy nie... NAJWAŻNIEJSZE, by były to takie osoby.

Tatiana dodała mi wiary, że mogę osiągnąć to, czego pragnę i uzmysłowiła mi, że siły, które we mnie drzemią, mają większą moc, niż mogę sobie wyobrazić. Ukazała mi, że ciężkie chwile są lekcjami bardzo wartościowymi, z których mogę wynieść ogrom. Zaczęłam intensywniej uczyć się języka angielskiego oraz niemieckiego, ponieważ marzę, by poznać moich internetowych przyjaciół w realnym świecie, pragnę podróżować, poznać obyczaje, podyskutować ze sklepikarzem sprzedającym mi jakieś indyjskie przysmaki podczas mojego spaceru w tym kraju.
Pamiętam, jak Tatiana napisała, że dla niej nauka języków (a zna wiele) jest otwarciem wielu drzwi. Niby jest to oczywiste, ale czasami jest tak, że coś oczywistego musi nam powiedzieć odpowiednia osoba w odpowiednim czasie.

Piszę to wszystko i już się zastanawiam, czy ona to przeczyta, co pomyśli... Trzeba jednak pisać, mówić o takich osobach. Jest ich coraz mniej, a są na wagę złota. Zapraszam na jej niesamowity instagram, pełen inspirujących tekstów oraz przepięknych zdjęć z jej podróży.
↠ https://www.instagram.com/brokenheaven777/

Może dla kogoś to, co teraz napiszę, będzie dziecinnym marzeniem, ale...

Jakże byłoby pięknie spotkać i porozmawiać twarzą w twarz z inspirującą oraz motywującą mnie Tatianą w jej ulubionej kawiarni Niebieskie  Migdały w Krakowie.
Jakże cudownie byłoby spędzić czas z moim szalonym przyjacielem z Indii, który po jednym zdaniu potrafi poznać, że jestem smutna i który zrobi wszystko by mnie pocieszyć, co zawsze mu się udaje.😊
Jakże cudownie byłoby zwiedzić Disneyland z czarującą Pam, mającą w sobie taki ogrom magii, który czuję aż z Ameryki. Jej sztuka mnie czaruje jak najpiękniejsze bajki Disneya. Pozwolę sobie zarekomendować jej instagram↠ https://www.instagram.com/pam.hiltunen/  Zobaczcie, proszę jej magiczne obrazy, które kryją się wśród innych zdjęć, na których Pam ukazuje magię w czymś, co pozornie wydaje się niczym nadzwyczajnym.
Nie mogę zapomnieć o Sarze, którą pokochałam niemal od początku znajomości. Wspólne tematy, marzenia, ogrom troski i zrozumienia. To wszystko zapoczątkowało naszą przyjaźń. Obie nie jesteśmy w kwiecie wieku, ale planujemy wspólnie powspinać się po drzewach. Czy to nie jest piękne? Dla mnie jest i to bardzo.



Czy te przyjaźnie pozostaną na dłużej... nie mam pojęcia. Wiem, że trzeba o nie dbać, cieszyć się nimi, ponieważ każda z tych osób czegoś mnie uczy i każda daje mi to, na czym mi zależy... prawdziwą wewnętrzną radość i poczucie, że jestem dla nich w jakiś sposób naprawdę ważna. Nie potrafię opisać, jaka jestem wdzięczna za każdą z tych osób. Wszyscy oni, nie mówiąc już o mojej przyjaciółce, czy najbliższej rodzinie są takim światełkiem rozjaśniającym mrok na mojej drodze życia.




Trzeba doceniać dobrych ludzi, to właśnie oni odmieniają świat na lepsze!

sobota, 11 marca 2017

Przyjaciółki i ich bardzo spontaniczna podróż 💙

Z tego względu, że przeziębienie mnie dopadło, postanowiłam dodać spontaniczny wpis, by tak tu pusto nie było.
Od paru dni chodzi mi po głowie myśl 'Aga, powinnaś być bardziej spontaniczna...'. Jeszcze parę lat temu było zupełnie inaczej. Ileż wspaniałych przygód doświadczyłam z moją ukochaną przyjaciółka Sylwią. Brakuje mi naszych spontanicznych wyjazdów. Chcę tu napisać o jednym z moich najlepszych wspomnień, które było wynikiem bardzo spontanicznej decyzji.
Nie pamiętam dokładnie, ile lat temu, może z dziesięć, może nieco mniej, obie bardzo lubiłyśmy nasz lokalny zespół muzyczny, który grywał, co czwartek w niestety nieistniejącym już lokalu zwanym Spinoza. Z zespołem udało się nam zaznajomić i po jakimś czasie staliśmy się naprawdę dobrymi znajomymi.

Nie pamiętam, jak się dowiedziałyśmy, że zespół będzie grał we Wrocławiu. Myślę, że przyjaciółka znacznie więcej pamięta, ale chcę jej zrobić niespodziankę tym wpisem, więc nie będę jej pytać.

Idąc na spacer, nagle dostałam od niej telefon z zapytaniem, czy może nie pojechałybyśmy do Wrocławia. Chcę zaznaczyć, że był to dokładnie dzień koncertu, prawie 200 km odległości  i tylko parę godzin, by się wyrobić na czas. Nie miałyśmy załatwionego noclegu ani czasu, by go szukać. Trzeba było zdążyć na autobus. Plan był taki: jedziemy na koncert i wracamy w nocy bądź nad ranem. Pieniądze miałam na podróż i nieco w zapasie. Nie było czasu na pakowanie, wzięłyśmy niezbędne rzeczy jak dowód i tak zaczęła się nasza mała przygoda, która stała się dla nas obu wspomnieniem, które zostanie z nami na zawsze i które już zawsze da nam czystą radość.

Na koncert zdążyłyśmy bez problemu. Okazało się, że był to występ tylko wokalisty, który był nieco, a nawet bardzo zaskoczony naszą obecnością.😄 Bawiłyśmy się bardzo dobrze, poznałyśmy miłych ludzi, było naprawdę fajnie. Nagle do naszego stolika podszedł Edi (wokalista). Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. W pewnym momencie  Edi powiedział, że z rana jedzie do Szczecina, gdzie będzie występował w klubie. 

Nie wiem, co się stało, ale nagle wystrzeliłam 'JEDZIEMY Z TOBĄ'. 🙈 Myślę, że obie byłyśmy nieco szurnięte za młodu, ale właśnie dlatego udało nam się przeżyć wspólnie setki przygód, a nasza przyjaźń rosła w siłę, o czym napiszę innym razem.

Wracając do opowieści, Ed zgodził się, byśmy z nim pojechały. Problemy były dwa. Nie miałyśmy gdzie spać (on szukał dla nas noclegu, lecz bezskutecznie) i drugi problem... byłam bez wystarczającej ilości pieniędzy. Była noc, szukałyśmy miejsca noclegowego, po jakimś czasie udało się znaleźć wolne łóżka w hostelu.

Jeszcze z samego rana nie byłyśmy pewne, czy jechać do Szczecina, czy też nie. Dogadałam się z przyjaciółką, że jestem w stanie wydać tyle i tyle, a że ona miała kartę bankomatową, to wypłaciła odpowiednią ilość pieniędzy, a ja oddałam jej po powrocie. 

Z Edim miałyśmy się spotkać na dworcu kolejowym. Podróż pociągiem była przemiła, śpiewaliśmy, wygłupialiśmy się, było naprawdę miło.

W Szczecinie się rozdzieliliśmy. Edi miał próby, a my poszłyśmy coś zjeść i połazić po mieście. Pamiętam, że było bardzo upalnie, a my byłyśmy wycieńczone.

NAGLE podczas spaceru zauważyłyśmy bus do Świnoujścia. Cena kusząca, parę minut do odjazdu... no i MORZE. Tak, tak... zamiast pójść na koncert weszłyśmy do tego busa i powędrowałyśmy w dalszą podróż. Wycieczka promem, noc na plaży, miły wieczór na prywatce dla seniorów.😎 Nie pamiętam, co zaprowadziło nas w to czarujące miejsce, ale bardzo miło je wspominam. Po zabawie z seniorami tułałyśmy się po mieście, z tego względu, że nie umiałyśmy znaleźć miejsca do spania, to pół nocy przespałyśmy na zmianę w klubie, a pół przesiedziałyśmy na plaży.

Pamiętam wschód słońca, który przywitał nas tak radośnie, szum fal, mewy, których skrzeczenie nigdy wcześniej nie wydawało mi się tak pięknym śpiewem, piasek masujący nam stopy. Czułyśmy się naprawdę szczęśliwe, czułyśmy, że żyjemy.

Pamiętam, jak dzwonili do mnie rodzice. Pamiętam szok taty, kiedy myśląc, że wracam do domu, usłyszał, że właśnie siedzę na plaży w Świnoujściu.

Były to niepełne trzy dni, pełne przygód, miłości, zabawy, czystego szczęścia. 


W dzisiejszych czasach większość ludzi żyje zgodnie z planem. Niestety ja też tak robię i to bardzo często. Potrafię jednak nadal wszystko rzucić i wyruszyć w podróż. Jedyne co chcę zmienić, to zdecydowanie częściej postawić na spontaniczność.
Warto czasami zostawić plan, warto zrobić coś spontanicznego, wyruszyć w podróż, pójść w odwiedziny do kogoś, zaskoczyć siebie na przykład tańcząc na środku rynku. ;) Wcale nie musisz mieć portfela wypchanego pieniędzmi. Najważniejsze by czuć, że się żyje, na tyle na ile potrafimy. Zostaw plan raz na jakiś czas i zrób coś szalonego, poczuj, że żyjesz.


Niestety nie posiadam zdjęć z tamtego wypadu. Poniższe fotki zrobiłam podczas kolejnej naszej spontanicznej wyprawy. Tym razem spędziłyśmy trzy dni w czarującym Sopocie, w którym pokonałam swój wielki lęk, ale to już pozostawię dla siebie. Naprawdę warto czasami wszystko zostawić i zrobić coś zupełnie niezaplanowanego (oczywiście z głową). Lekcje wyniesione z moich spontanicznych podróży były jednymi z tych lekcji, których się nie zapomina i które kształtują osobowość w zastraszająco szybkim tempie. Naprawdę warto czasami postawić na spontaniczność. 


Ps. Jestem w szoku, że taki długi tekst powstał :D












niedziela, 5 marca 2017

Odkładanie na później tego, czego odkładać nie powinieneś.🙅


'Kiedyś' to choroba, która każe nam zabrać wszystkie nasze marzenia do grobu.

                                                                                                                                              Timothy Ferriss

Cytat ten zainspirował mnie do napisania tego tekstu. Odwieczny problem tak licznej grupy ludzi, do których zdecydowanie  można zaliczyć moją osobę.

Teksty typu: „Zrobię to jutro, bo dziś jest za zimno, za ciepło”, „Teraz boli mnie głowa”, czy „Poczekam na wenę”. Wszystkie te zdania mają jedną wspólną nić ciągnącą nas w tę stronę, w którą na pewno nie chcielibyśmy pójść. Sama odkładam wiele spraw na później, choć muszę się pochwalić, że zaczynam pozbywać się tego złego nawyku. Nie jest to łatwe, ale widzę już małe efekty, więc nic tylko się cieszyć.

Tak sobie myślę... do czego prowadzi te ciągłe odkładanie na później i nasuwa mi się,  jedna odpowiedź, a mianowicie prowadzi to do zmarnowania.
Najgorsze, kiedy odkładamy coś, co wiemy, że jest dla nas ważne czy dobre. Zazwyczaj i tak to musimy zrobić, po czym często okazuje się to albo o wiele łatwiejsze niż myśleliśmy lub odwrotnie, przez ciągłe ociąganie się wydaje się to o wiele trudniejsze do zrobienia i bywa dość często, że żałujemy, iż nie zrobiliśmy danej rzeczy zdecydowanie wcześniej.
Smutne jest, że tak duża liczba ludzi odkłada na 'kiedyś' swoje marzenia. Smutny jest fakt, kiedy te 'kiedyś' nigdy nie następuje.


Czas na NIKOGO nie czeka

Pamiętaj to powiedzenie i ja też staram się o nim pamiętać. Iluż rzeczy bałam się zrobić i odkładałam je, czekając na 'lepszy moment'. Będąc szczerą, ten 'lepszy moment' często pojawiał się wiele lat później. Dałam stwierdzenie 'lepszy moment' w cudzysłów, ponieważ oczywiście ten moment nie był, ani lepszy, ani łatwiejszy. Jedyne co się zmieniło to mój wiek. Proszę, tylko nie myśl, że czym starszym się jest, tym jest łatwiej, bo to całkowita bzdura.

Nie czekaj na odpowiedni moment, weź moment i uczyń go odpowiednim.


Jak to jest, że tak często mamy czas i chęci na pogranie w grę, poszperanie po internecie, a ważniejsze sprawy postanawiamy odłożyć na 'kiedyś'. Na kiedy? Na jutro? Zazwyczaj 'jutro' zamienia się na 'pojutrze', potem jest koniec miesiąca i wypadałoby zacząć od nowego.
Tak ciągle przekładamy, a tu minął już rok, dwa, trzy, trzydzieści. Co potem następuje? ŻAL DO SIEBIE. Jeśli naprawdę czegoś chcesz to najodpowiedniejszy moment, by zacząć to realizować jest tu i teraz. Masz fatalną sytuację, gorszą niż mogę sobie wyobrazić ? PAMIĘTAJ! Zawsze możesz coś zrobić, a zrobienie, choć najmniejszego kroku w stronę swoich marzeń czy zwykłej poprawy życia, zawsze będzie oznaczało, choć ten mały oraz ważny  kroczek w przód. Nikt przecież nie chce płakać nad swoją głupotą. 

Bywa, że pragniemy czegoś całym sercem, lecz powstrzymuje nas strach, poczucie, że nie damy rady, lęk przed porażką, który zabija tak wiele potencjału w ludziach. Odkładamy realizację tego na 'KIEDYŚ'. Dlaczego sam przed sobą ukazujesz, że to, co teraz masz, jest tym, czego właśnie dla siebie chcesz?
Jeśli na przykład, pragniesz schudnąć czy wyjechać za granicę, usamodzielnić się, ale nic nie robisz, by to urzeczywistnić, to tak jakbyś wmawiał sobie, że tak jak jest teraz, jest tym, czego pragniesz i to też ukazujesz innym. Ślęczenie na YouTube, przejście kolejnej rundy w grze czy oglądanie zdjęć znajomych na FB nie zbliży cię do celu, no, chyba że twoim celem jest przejście gry. ;) Wszytko to, możesz robić i rób, jeśli lubisz, lecz nie odkładaj tego, co jest dla ciebie naprawdę ważne na rzecz czegoś mało istotnego. Zapytaj siebie i odpowiedz szczerze na te pytania:


  • Co chcę zmienić? (co nie sprawia mi już radości)
  • Czego tak naprawdę pragnę? (nie słuchaj głosów, które będą ci wmawiały, że czegoś nie możesz)
  • Dlaczego ociągam się z realizacją?
  • Czy powody dla których, to odkładam, są naprawdę takie 'duże' by nie zacząć już teraz ?
  • Co się stanie, jeśli będę tak odkładać i odkładać? Jak to może się zakończyć?

TERAZ
jest tym momentem, w którym powinieneś zacząć. Nie bądź jedną z tych osób, która to przeczyta, znajdzie tonę przeszkód, wymówek i powie '...a co ty tam wiesz... nie wiesz, jaka jest moja sytuacja, nie wiesz jak mi ciężko...'. Miną trzy minuty i przejdzie na YouTube pooglądać, jak to świetnie żyją inni... którzy nie czekali na to zbawienne 'kiedyś'.



Jakże szybko 'Nie teraz' staje się 'Nigdy'


Martin Luter King

środa, 1 marca 2017

👉Make a wish 👈


Stałam pośrodku pól, robiło się coraz ciemniej, wiatr wiał coraz mocniej i mocniej, a ja nie zrobiłam żadnego zdjęcia. Niezbyt zadowolona powiedziałam sobie 'Aga, zrób jakieś zdjęcie. Bądź kreatywna'. Nagle urwałam dmuchawiec i tak oto powstała ta fotografia. 

W życiu nie spodziewałabym się, że to zdjęcie będzie tak docenione. Czasami myślimy, że robimy coś źle,     że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, a potem okazuje się, że  tylko my tak to widzimy, natomiast inni dostrzegają zupełnie coś odwrotnego.

Pokochałam to zdjęcie zaraz po jego zrobieniu... może zwyczajnie brak mi jeszcze wystarczającej wiary w siebie. Ważny jest jednak fakt, że mimo obaw ukazałam innym to zdjątko.

Mimo lęku, mimo braku pewności siebie trzeba ryzykować.

Mój drogi znajomy nazwał to zdjęcie 'Droga życzeń'.
Każdy z nas ma drogę do przejścia. Pomyśl życzenie i idź swoją drogą. Chwytaj każdą okazję, nawet jeśli się bardzo boisz (wiem, że to nie łatwe). Staraj się ubarwić swoją życiową drogę, jak tylko potrafisz, a resztę zostaw.






Park Zamkowy, Pszczyna